Śnieg (dramat Stanisława Przybyszewskiego)

Śniegdramat realistyczno-symboliczny Stanisława Przybyszewskiego.

Prapremiera "Śniegu" odbyła się w Łodzi 15 października 1903 roku[1].

Problematyka edytuj

Dramat Przybyszewskiego opowiada o wydarzeniach rozgrywających się w zimie, w bliżej nieokreślonym dworku szlacheckim. Bohaterowie – Bronka oraz Kazimierz (przedstawiciel modernistycznego pokolenia dekadentów), oczekują powrotu Tadeusza, który jest mężem Bronki i zarazem bratem Kazimierza. Pod jego nieobecność Bronka zaprasza swą dawną przyjaciółkę Ewę, nie zdając sobie sprawy z tego, iż ta była kiedyś wielką miłością jej męża. Przyjazd dawnej miłości Tadeusza burzy spokój i harmonię małżeństwa. Nieświadomą sytuacji Bronkę zaczynają niepokoić zbyt poufałe rozmowy jej męża z Ewą. W trakcie jednej z takich rozmów okazuje się, że mieszkanie Tadeusza i Bronki jest kopią mieszkania Ewy, a na ścianie wisi jej portret. Podczas gdy tych dwoje coraz więcej czasu spędza razem, Bronka zwierza się ze swych obaw i rozterek Kazimierzowi, który w końcu wyznaje jej miłość. Nie chce jednak jej wzajemności, gdyż wie, że ta byłaby nieszczera i w obecnej sytuacji byłaby tylko próbą zemsty zranionej kobiety. Bronka w rozmowach z Kazimierzem daje wyraz swoim uczuciom – boi się, że w Tadeuszu obudziły się dawne uczucia do Ewy. Podejrzewa również (słusznie zresztą), że i jej zamierzeniem jest odzyskać dawnego kochanka. W targanym namiętnościami i zazdrością sercu Bronki rodzi się pomysł zabicia rywalki, jednak odrzuca go jako niegodny kobiety.

Dramat kończy się w sposób niejednoznaczny – Bronka wraz z Kazimierzem noszą się z zamiarem popełnienia samobójstwa, w czasie gdy jej mąż spędza czas na spacerze z Ewą. Niepokój budzi również tajemnicze przybycie Makryny, dawnej opiekunki Bronki, symbolizującej śmierć.

Bohaterowie edytuj

Bronka, Tadeusz, Kazimierz, Ewa, Makryna, Lokaj

Cytaty związane z wymową symboliczną dramatu edytuj

EWA: Pan wie również, że taką miłość śnieg przyprószyć może, ale na to, by ją ogrzać, silniejszą i namiętniejszą jeszcze uczynić

Śnieg, Stanisław Przybyszewski

BRONKA:Powiedz mi, powiedz mi, czym jestem?

KAZIMIERZ:

Białym, czystym śniegiem, który na zmarzłą grudę ziemi opadnie, ugrzeje, otuli tego trupa, dopóki nie odżyje, budzić się nie pocznie i z ciepłego już łona, z ziarn, zda się zmarzłych ziarn, nowe, świeże kiełki puszczać pocznie...

BRONKA:

(w zamyśleniu) A zdawało się, że to ziarno w ziemię zasiane dawno już wymarzło.

KAZIMIERZ:

Wymarzło w mrozie, wygniło w błocie...

BRONKA:

Ziarno kiełkuje, a śnieg taje... Masz racje – jestem śniegiem.

(Zrywa się nagle) Dlaczego Ewa nie śpi? Słyszysz

Śnieg, Stanisław Przybyszewski

EWA: (udaje, że nie zważa, pobłażliwie)

Bronka znowu szaleje. Teraz, w śnieg, w porannej sukni, w pantofelkach?

BRONKA:

No i cóż z tego, jam zahartowana. A tyś przecie już ubrana... Chodź, kochana Ewciu, tyś taka zimna, tak marzniesz, a ja cię tak w śniegu rozgrzeję. Całymi garściami śniegu będę tarła twoją twarz, będę myła śniegiem twoje włosy, ach, gdybyś ty wiedziała, jak śnieg umie przytulić, odchuchać, rozgrzać zziębnięte ręce i wymarzłe serce...

EWA:

Nie, Bronko, (zawsze z tym samym tajemniczym uśmiechem) ja nie potrzebuję śniegu, mnie dobrze z moimi zziębniętymi rękami i zmarzłym sercem. Mojej duszy jeszcze żaden śnieg nie potrzebował przyprószać, by ją ogrzać.

Śnieg, Stanisław Przybyszewski

BRONKA: Ja byłam śniegiem, takim dobrym białym śniegiem, co tuli biedną ziemie, rozgrzewa ją, czy nie tak, Kaziu?

KAZIMIERZ:

(zamyślony)

Tak... A może byłaś dobrą, kojącą ręką, co przytuliła jakiegoś zranionego ptaka... tak mu było dobrze przy tobie, dopóki był chory, a teraz mu skrzydła nowym pierzem porosły, mięśnie wzmocniały i gotuje się do lotu... gotować się nie potrzebuje, bo już strzepnął swoje skrzydła...

Śnieg, Stanisław Przybyszewski

Bibliografia edytuj

Przypisy edytuj

  1. Helsztyński Stanisław, Przybyszewski, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1966

Linki zewnętrzne edytuj