Walki pod Zdziechową

bitwa w powstaniu wielkopolskim

Walki pod Zdziechową (także: Bitwa pod Zdziechową) – walki powstania wielkopolskiego, stoczone 30 i 31 grudnia 1918 pod wsią Zdziechowa, w wyniku których Polacy pokonali oddziały pruskiego Grenzschutzu i wstrzymali niemieckie plany odbicia Gniezna z rąk polskich[1].

Walki pod Zdziechową
powstanie wielkopolskie
Ilustracja
Dwór w Zdziechowej – miejsce zaciętego oporu pruskiego
Czas

11 stycznia 1919

Miejsce

Zdziechowa

Terytorium

Wielkopolska

Przyczyna

przeciwdziałanie niemieckiej ofensywie na Gniezno

Wynik

zwycięstwo Polaków

Strony konfliktu
Powstańcy wielkopolscy  Republika Weimarska
Dowódcy
Wojciech Jacobson-Jedlina
Teofil Bojanowski
Siły
450 powstańców 350 żołnierzy
Straty
350 wziętych do niewoli
brak współrzędnych

Historia edytuj

Stosunkowo łatwe opanowanie przez powstańców Gniezna w grudniu 1918 zaowocowało działaniami pruskimi w kierunku odbicia tego miasta z rąk polskich. Wieczorem 29 grudnia Niemcy, w ramach koncentracji sił w okolicach Gniezna, podciągnęli do oddalonej od tego miasta o 8 km Zdziechowej siły piechoty z Bydgoszczy (400 ludzi), a także (następnego dnia) kawalerię (jeden oddział), baterię artylerii polowej i ciężkie karabiny maszynowe (łącznie ciężkich i lekkich karabinów maszynowych było ponad 30). Oddziałami tymi dowodził podpułkownik w towarzystwie 26 oficerów. Żołnierze zajęli zabudowania dworskie i szkołę w Zdziechowej, z wyjątkiem artylerii, która stanęła pod Mącznikami[1].

Polacy powiadomieni o ruchach wojsk niemieckich przygotowali obronę miasta, śląc po pomoc do Wrześni i Poznania. Polski komendant miasta Zygmunt Kittel był osobą skłonną do ugody i pertraktacji, w związku z czym nawiązał rozmowy z Niemcami, odroczone przez nich do 30 grudnia z uwagi na rzekomy brak dowództwa. W tym czasie do Gniezna dotarły dwie kompanie z Wrześni pod dowództwem Władysława Wiewiórowskiego i Alojzego Nowaka oraz siły z Poznania (80 ludzi), dowodzone przez kapitana Władysława Sczanieckiego i dra Szulczewskiego. Z Poznania przywieziono rozkaz Naczelnej Rady Ludowej, zabraniający podejmowania walk z Niemcami, co było zgodne z polityką Kittela, który (nie znając nawet stanowiska niemieckiego) odesłał wrzesińskie siły z powrotem. Prusacy ostatecznie postawili na twarde stanowisko, żądając całkowitego złożenia broni przez oddziały powstańcze, w zamian za co mieliby nie wkraczać do Gniezna. Kittel nie odrzucił tych warunków i rozpoczął powrót do Gniezna, celem ich omówienia. W mieście sytuacja uległa jednak radykalizacji – dr Wojciech Jedlina-Jacobson sformował już cztery oddziały ochotnicze w liczbie 400 ludzi, które wyruszyły w stronę Zdziechowej celem nawiązania walki. Spotkany po drodze Kittel nakazał im odwrót, co wprowadziło zamieszanie w szeregach powstańców, z których część usłuchała tego rozkazu, a część pomaszerowała dalej na Zdziechową, prosząc o pomoc siły polskie z Wrześni, Witkowa, Powidza, Trzemeszna i Kłecka. W Łopiennie i Damasławku polskie załogi kolejowe wstrzymały dalsze transporty Niemców w stronę Gniezna, co ostatecznie zakończyło dopływ żołnierzy w ten rejon[1].

Jacobson zaplanował trójstronne uderzenie na Zdziechową i Mączniki: od zachodu (Obora, Obórka, Bojanice), od północnego wschodu (Świątniki, Modliszewo, Anielewo) i od południa, czyli od strony Gniezna, przy jednoczesnym pozorowaniu głównego ataku od północy. Sygnałem do szturmu wsi miał być odgłos ognia słyszany od południa[1].

Grupa południowa, dowodzona przez Teofila Bojanowskiego, sprawnie rozbroiła czujki niemieckie i rozpoczęła atak na szkołę w Zdziechowej, bronioną siłami około 50 Niemców. Gmach otoczono, ostrzelano i obrzucono granatami. Na pomoc nie przybyła załoga niemiecka z dworu, który po sprawnym zajęciu wsi został otoczony i efektywnie się bronił. Rozbrojono też niemieckich artylerzystów w Mącznikach, jednak niedostatecznie zabezpieczono armaty, które udało się Niemcom uprowadzić do Żnina. Pościg był nieudany[1].

Szybkie i stosunkowo łatwe zwycięstwo uśpiło czujność powstańców, z których część, zabrawszy jeńców, powróciła nawet do Gniezna. Kittel i Sczaniecki nie podjęli żadnych działań wspierających walki w Zdziechowej. Tymczasem sprawny kontratak niemiecki z trudem odpierali pozostali w Zdziechowej Polacy. Sytuacja okazała się tak trudna, że zdecydowano się na podjęcie pertraktacji. Niemcy byli w o tyle słabym położeniu, że nie znali liczebności sił polskich i ich możliwości wsparcia z zewnątrz. Rozmowy zakończono 31 grudnia – Niemcy zostali całkowicie rozbrojeni, czemu dopomogło przybycie posiłków powstańczych z Wrześni, Witkowa i Trzemeszna. Towarzyszyło temu krótkie zamieszania, gdyż Niemcy widząc nadciągające oddziały powstańcze otworzyli do nich ogień – poległ nawet jeden Polak. Ostatecznie rozmowy przerwano i zażądano bezwarunkowego złożenia broni, co nastąpiło mimo protestu oficerów. Szeregowi żołnierze niemieccy zostali zaagitowani przez Polaków i samodzielnie złożyli broń. Do niewoli dostała się cała załoga pruska – 350 żołnierzy i oficerów. Wszyscy zostali odprowadzeni do Gniezna, a następnie przewiezieni do Poznania. Bitwa zakończyła się pełnym sukcesem powstańców wielkopolskich[1].

Przypisy edytuj

  1. a b c d e f Antoni Czubiński, Zdzisław Grot, Benon Miśkiewicz, Powstanie Wielkopolskie 1918–1919. Zarys dziejów, PWN, Warszawa-Poznań, 1988, s.226-230, ISBN 83-01-08666-1