Maciej Mirosławski: Różnice pomiędzy wersjami

[wersja nieprzejrzana][wersja nieprzejrzana]
Usunięta treść Dodana treść
Nowa strona: Urodzony w 1762 r. prawdopodobnie w Koniuszowej, był Maciej synem Gabriela i Rozalii z Trzecieskich herbu Strzemię. Gabriel został wykazany w ...
 
Mathiasrex (dyskusja | edycje)
linki
Linia 1:
{{linki}}
Urodzony w 1762 r. prawdopodobnie w Koniuszowej, był Maciej synem Gabriela i Rozalii z Trzecieskich herbu Strzemię. Gabriel został wykazany w publikacji „Poczet szlachty galicyjskiej...” z 1782 r. przy okazji akcji potwierdzania szlachectwa. Wezwał do tego, osiadłą w swej nowej prowincji ludność, rząd austriacki a postępowanie toczyło się przed Sądem Ziemskim w Czchowie. Sam Gabriel Mirosławski przybył w te strony za sprawą ożenku z Rozalią z Trzecieskich, wszak objął w posiadanie tytułem wiana sądeckie dobra w Koniuszowej, rodzinnej wsi Andrzeja Trzecieskiego starszego. W latach konfederacji barskiej 1768-1772 reprezentował okoliczną szlachtę w obozie konfederackim pod Nowym Sączem wespół z Kazimierzem Waligórskim, posiadaczem folwarku Przybyszowa, z pobliskiej wsi Wojnarowa. Maciej już od 18 roku życia znajdował się u boku ks. Kołłątaja, będąc jego osobistym sekretarzem.
Musiał też zajmować się sprawami uniwersyteckimi o czym zaświadcza Jan Śniadecki (list z 6 listopada 1782 r. do Kołłątaja). Od lipca 1782 r. tj. od objęcia rektorstwa szkoły Głównej Koronnej przez Kołłątaja, Mirosławski zostaje sekretarzem rektora, archiwistą uczelni, regentem a później pisarzem aktów rektorskich i kierownikiem kancelarii rektora. W 1783 r. jest krótko sekretarzem Rady Szkoły Głównej i posiada pieczęć Akademii. Karol Lewicki w pracy „Archiwum Szkoły Głównej Koronnej w okresie 1777-1796” wymienia wśród porządkujących archiwalia z Collegium Maius: regenta sądu rektorskiego Mirosławskiego.
Linia 20 ⟶ 21:
Był postacią niepospolitą, w swoich zasadach zadziwiającą radykalizmem poglądów, w głównym zarysie zawsze zgodnych z linią postępowania jego mistrza i ideowego przewodnika księdza Hugo Kołłątaja. Stanowił mu podporę w ciężkim okresie ekskomuniki (rzuconej przez bp-a Kajetana Sołtyka w dobie reformy Akademii), wspierał go w administrowaniu za jego rektorskiej kadencji. Był uważany za powiernika i zausznika Kołłątaja. Z tej racji nie cieszył się sympatią profesorów. Zazdrośni byli o swoje przywileje wchodzenia w skład Rady Szkoły Głównej. Broniąc swego dobrego imienia pisał o sobie, że jest „...osobą bez skazy, nie wykracza poza obręb swych obowiązków i uprawnień, jest uprzejmy dla podwładnych, nie zaślepiony miłością własną, grzeczny dla zwierzchników...”. To fragment rękopisu z Archiwum Uniwersytetu Jagiellońskiego. Potwierdziła kompetencje Mirosławskiego jako regenta Archiwum komisja profesorów. Czynnie angażował się w dzieło Sejmu 4-letniego. Był autorem niektórych anonimowych druków tej chwili. Obdarzony odwagą, śmiało stawał do walki np. przeciwko Korytowskim, chroniąc Stanisława Kostkę Potockiego w czasie misji do Jass przed zuchwałymi rosyjskimi oficerami.
Obracał się w kręgu najwybitniejszych ludzi owego czasu, na czele z Kościuszką, gen. Orłowskim czy gen. Zajączkiem, Joubertem i Championettem. Interesował się prawem krajowym, studiując Volumina Legum, będąc regentem Szkoły Głównej, żołnierzem i audytorem, sędzią Sądu Kryminalnego Wojskowego podczas Insurekcji. I mimo, że posiadał ludzi sobie niechętnych, całym życiem udowodnił, że żył dla ojczyzny, dla niej znosząc rany i trudy emigracji.
Pomimo licznych wzmianek i biogramu w Polskim Słowniku Biograficznym, Maciej Mirosławski nie został jeszcze w naszej historiografii obiektywnie oceniony. Nie sprzyjał temu radykalizm jego poglądów i działań. Z epizodami dotyczącymi jego postaci możemy się zetknąć w pracach prof. Chamcówny o Szkole Głównej czy Janie Śniadeckim, profesorów Smoleńskiego i Leśnodorskiego o kuźnicy kołłątajowskiej czy o polskich jakobinach, także w „Słowniku literatury polskiego oświecenia” w haśle na temat kuźnicy ks. Kołłątaja w opracowaniu Rabowicza. W literaturze wspomina go Wacław Berent w „Opowieściach biograficznych” określając jako „...nieposkromionego zawadiakę i najdzikszego hałaburdę i rębajłę od spluwania w garść...” oraz Reymont w trylogii „Rok 1794”. Piszą o nim Szyndler w „Powstaniu Kościuszkowskim” i Łojek, Lewicki i francuski profesor Ambroży Joubert w monografii „Komisji Edukacji Narodowej”. Słowem nie sposób nie natknąć się na niego studiując wiek osiemnasty.
W literaturze wspomina go Wacław Berent w „Opowieściach biograficznych” określając jako „...nieposkromionego zawadiakę i najdzikszego hałaburdę i rębajłę od spluwania w garść...” oraz Reymont w trylogii „Rok 1794”. Piszą o nim Szyndler w „Powstaniu Kościuszkowskim” i Łojek, Lewicki i francuski profesor Ambroży Joubert w monografii „Komisji Edukacji Narodowej”. Słowem nie sposób nie natknąć się na niego studiując wiek osiemnasty.
źródło: Aspiracje nr 7(42), wyd. MBP Tarnów.