Rozkaz specjalny 191: Różnice pomiędzy wersjami
[wersja przejrzana] | [wersja przejrzana] |
Usunięta treść Dodana treść
→Tło: drobne merytoryczne |
→Przebieg wydarzeń: drobne redakcyjne |
||
Linia 8:
==Przebieg wydarzeń==
Około 10 rano w sobotę 13 września 1862 roku kapral Barton W. Mitchell z 27 Regimentu Piechoty z Indiany znalazł w trawie na poboczu drogi w pobliżu miejscowości Frederick kopertę, w której znajdowały się trzy cygara owinięte kartką papieru. Mitchell otworzył kopertę i zauważył, że to rozkaz generała Lee. Odgadując, że może to być coś ważnego, oddał całą przesyłkę sierżantowi Blossowi. Teraz obaj pomaszerowali do kapitana Petera Koppa, który odesłał kopertę do dowódcy regimentu pułkownika Colgrove’a, ten zaś do kwatery głównej dowództwa korpusu. Tam generał Alpheus Williams potwierdził autentyczność podpisu Chiltona,
Lee w czerwcu pobił McClellana pod [[Bitwy siedmiodniowe|Richmond]], w sierpniu [[John Pope|Johna Pope’a]] [[II bitwa nad Bull Run|pod Manassas]] niedaleko [[Waszyngton]]u, a teraz miał zamiar zadać ostateczny cios. O McClellanie, który miał ponownie stanąć przeciw niemu, mawiał: „dobry generał, tylko zbyt ostrożny”<ref>J.M. McPherson, ''Battle Cry of Freedom'', s.536.</ref>.
Linia 14:
Lee miał zamiar wkroczyć do Marylandu i tak manewrować, by odciągnąć armię Unionistów od ich baz, potem zwabić do Doliny Cumberland w [[Pensylwania|Pensylwanii]] i tam wydać ostateczną bitwę. Rozkaz Specjalny 191 został wydany właśnie w tym celu. Pierwszym zadaniem miało być opanowanie Harpers Ferry i tym samym przejęcie kontroli nad całą [[Dolina Shenandoah|Doliną Shenandoah]] – najprostszą drogą komunikacyjną między Południem, a głębokim zapleczem Północy. Zadanie to miał wykonać gen. Stonewall Jackson.
Dzieląc swą armię w obliczu nieprzyjaciela Lee łamał przyjęte zasady gry wojennej, ale czynił tak nie bez powodu. Wcześniej dwukrotnie udało mu się pobić w ten sposób przeciwników. Teraz,
Przez całe popołudnie sztabowcy Armii Północnej Wirginii zajęci byli sporządzaniem kopii rozkazu, a gdy tylko to zrobili, na trasy ruszyli konni posłańcy. Każda taka kopia była pojedynczą kartką papieru zapisanego po obu stronach, opatrzona dopiskiem „TAJNE” i sygnowana przez Chiltona. Każda miała być dostarczona w kopercie, którą adresat miał podpisać jako potwierdzenie odbioru. Wszystkie, prócz jednej, zostały dostarczone bez przygód. Wyjątkiem była ta, która miała trafić do gen. Hilla. Ktoś w dowództwie zawinął w nią trzy cygara, bowiem wiadomym było, że Hill lubi dobry tytoń. Przesyłka nigdy nie dotarła na miejsce, kapral Mitchell znalazł ją w miejscu odległym od ostatniego obozowiska generała sił konfederackich<ref name="Battle"/>.
O świcie 10 września Jackson poderwał trzy swoje dywizje i poprowadził je przez przełęcze w paśmie Gór Południowych, przekroczył rzekę Potomac pod [[Williamsport]], a następnie – spychając przed sobą garnizon Martinsburga – podszedł od zachodu pod Harpers Ferry. W tym samym czasie dwie pozostałe jego dywizje,
„Jak tylko będę wiedział gdzie uderzyć – obiecał McClellan prezydentowi [[Abraham Lincoln|Lincolnowi]] – to zrobię to bez chwili wahania”. Tymczasem jego kawaleria, dowodzona przez Alfreda Pleasontona, nie była w stanie przedrzeć się przez jeźdźców [[James Ewell Brown Stuart|Jeba Stuarta]] i podejrzeć, co robi [[Armia Północnej Wirginii]]. W tej sytuacji zwiad musiał opierać się na zeznaniach jeńców i dezerterów oraz zawsze mało pewnych opowieściach mieszkańców wsi i miasteczek, przez które przechodzili konfederaci. Rezultaty były łatwe do przewidzenia: każdy z raportów dostarczanych do kwatery McClellana mówił co innego. Armia konfederacka maszerowała we wszystkich możliwych kierunkach, a
McClellan wiedział teraz w zasadzie wszystko: znał cele Lee, kierunek i tempo marszu poszczególnych kolumn, miał więc prawo powiedzieć to, co powiedział wieczorem do generała Johna Gibbona: „Zobaczysz. Jeśli rebelianci nie zmienią swych planów, Castiglione to nic przy tym co ja zrobię!” ([[Bitwa pod Castiglione]] z roku 1796 to klasyczny przykład znakomitego manewru Napoleona, który rozbił w puch znacznie silniejszą, ale podzieloną, austriacką armię Wurmsera). McClellan stał rzeczywiście przed ogromną szansą. Czasu było niewiele. Operacja Jacksona pod Herpers Ferry trwała już trzy dni.
Można przypuszczać, że każdy generał na jego miejscu natychmiast kazałby bębnić na wymarsz, by wykorzystać siedem pozostałych do wieczora godzin i dotrzeć do podnóży South Mountain. W ten sposób w godzinach rannych w niedzielę mógłby zacząć forsować przełęcze. Każdy generał, ale nie McClellan,
Z notatki pozostawionej przez generała Williamsa wynikało, że znalazca powinien był zostać awansowany, wyróżniony w rozkazie dziennym, być może nawet odznaczony właśnie ustanowionym [[Medal Honoru|Medalem Honoru]]. Nic takiego nie nastąpiło. McClellan powiedział po wojnie, że pojęcia nie miał, jak rozkaz specjalny 191 do niego dotarł. Dopiero w roku 1886, a więc w dwadzieścia cztery lata później, rzecz nagłośnił magazyn „Century” zamieszczając relację pułkownika Colgrove’a. W ten oto sposób nazwisko Bartona Mitchella ujrzało światło dnia, ale kapralowi Mitchellowi nic to nie dało. Bitwa nad Antietam, rozpoczęła się w cztery dni później. Kompania F miała 40% strat. Mitchell, Campbell i Bloss zostali ranni, a kapitan Kopp zginął.
Rana nogi Mitchella była poważna i nigdy jej na dobre nie wyleczył. Spędził osiem miesięcy w szpitalu, po czym został odesłany do domu. Źle zagojona rana dokuczała mu coraz mocniej, aż w końcu przykuła go do łóżka. Zmarł w roku 1869, jeszcze przed pięćdziesiątką. Wdowa nie mogła doprosić się o rentę po nim aż do roku 1890, kiedy to wreszcie odpowiedni wydział administracji
Wiemy więc jak rozkaz specjalny 191 został znaleziony, ale nie wiemy kiedy, jak i kto go zgubił. Jedno wydaje się pewne – nie była to wina generała Hilla, jakkolwiek oskarżano go, a to że wyrzucił list uznawszy za rzecz bez znaczenia, a to że zostawił kopertę na stole w swej kwaterze, a to znów, że widziano jakoby jak koperta wypadła mu z kieszeni gdy jechał konno przez Frederick. Tymczasem rozkaz został znaleziony wraz z kopertą w miejscu, w którym Hill nigdy nie kwaterował; adresat musiał podpisać i oddać kopertę kurierowi. W tej sytuacji jest oczywiste, że Hill nigdy przesyłki nie otrzymał, a tak zgubienie jej jak i znalezienie było dziełem przypadku.
Linia 36:
Najprawdopodobniej było tak: kurier zgubił kopertę jadąc do obozu Hilla. Gdy zorientował się co się stało być może zawrócił i szukał, ale nie znalazł. Po powrocie do obozu dowiedział się, że generał rozkaz Lee jednak dostał, więc pomyślał, że być może ktoś inny go znalazł i dostarczył. Po powrocie do kwatery głównej musiał się jakoś wytłumaczyć, albo sfałszować kopertę. Jak by nie było potrafił dobrze zatrzeć ślady. Inną natomiast dziwną sprawą jest fakt, że w kwaterze Lee nigdy nie wszczęto na ten temat dochodzenia; nawet wtedy, gdy wyszło na jaw, że tajny rozkaz trafił do rąk McClellana. Jest to tym bardziej niezrozumiałe, że kilku biografów generała Lee uważa, iż wiedział on o tym w 12 godzin od momentu, gdy zgubiony rozkaz znalazł się w ręku McClellana. Tak raczej na pewno nie było, a Lee dowiedział się o całej sprawie z „New York Journal of Commerce” z 1 stycznia 1863 (Lee czytał gazety Unionistów), gdzie wydrukowano kopię rozkazu.
W marcu McClellan zeznał przed komisją Kongresu: „w miejscowości Frederick
I jeszcze jeden dowód: wszystkie poczynania Lee w ciągu kilku następnych dni z pewnością nie były działaniami generała, który wie, że przeciwnik zna jego plany. Zamiast kazać Jacksonowi przerwać oblężenie Harpers Ferry i dołączyć do sił głównych, pozwolił mu przedłużyć działania. Zamiast ruszyć natychmiast z Hagerstown by zablokować przełęcze South Mountain, zwlekał z wymarszem do rana. Zamiast przekroczyć Potomac i łączyć na powrót swą rozkawałkowaną armię, stał bezczynnie pod Sharpsburgiem czekając na przeciwnika, który (jak powiedział [[Jefferson Davis|Jeffersonowi Davisowi]], prezydentowi Konfederacji) nagle zaczął się poruszać szybciej niż zazwyczaj...
Następnego dnia Lee z Hillem i Longstreetem cofnęli się za Antietam Creek i stanęli pod Sharpsburgiem. McClellan zbliżał się wolno i ostrożnie przekonany, że przed nim stoi 120 tysięcy Konfederatów. W rzeczywistości Lee miał w tym momencie zaledwie 15 tysięcy. Tu wypada przywołać głos kapitana Williama Palmera,
Pierwsze kolumny Jacksona zjawiły się pod Sharpsburgiem około południa 16 września, a ostatnie dotarły na miejsce po południu, czyli już w trakcie trwania bitwy. McClellan zaprzepaścił swą szansę widząc przed sobą „ogromną armię” Konfederatów. Pozycja obronna Lee była dobra, ale za plecami miał wody Potomaku; w przypadku przegranej jego armia mogła zostać całkowicie zniszczona. W krwawej bitwie nad Antietam zadał Unionistom znaczne straty, ale zaprzepaścił główny cel – zniszczenie armii Unionistów. Po najkrwawszym dniu w historii amerykańskich wojen wycofał się do Wirginii<ref>J.M. McPherson, ''Battle Cry of Freedom'', s.544.</ref>.
|