Maksymilian Maria Kolbe: Różnice pomiędzy wersjami

[wersja przejrzana][wersja przejrzana]
Usunięta treść Dodana treść
Wycofano ostatnią zmianę treści (wprowadzoną przez 178.235.187.147) i przywrócono wersję 55080173 autorstwa RadLes
Linia 130:
28 maja 1941 trafił do [[Auschwitz-Birkenau|obozu koncentracyjnego w Auschwitz]], gdzie otrzymał [[Oznakowanie więźniów niemieckich obozów koncentracyjnych|numer obozowy]] 16670{{r|AZ}}. W obozie przydzielono go do [[Komando|komanda]] „Babice”, które pracowało przy wyrębie drzew i znoszeniu gałęzi<ref>{{Cytuj stronę |url =http://www.nasza-arka.pl/2008/rozdzial.php?numer=1&rozdzial=7 |tytuł =Więzień numer 16670 |opublikowany = nasza-arka.pl |data dostępu = 2018-06-17}}</ref>. Poza tym pełnił on potajemnie posługę kapłańską dla współwięźniów (m.in. spowiadał, głosił kazania i ukradkiem sprawował [[Msza|msze święte]]). Pozostały po nim dwie pamiątki (mały obozowy kielich mszalny oraz jego [[różaniec]]). Po wyzwoleniu obozu KL Auschwitz ocaleni więźniowie przekazali te pamiątki, które obecnie eksponowane są w [[relikwiarz]]ach.
 
Podczas apelu w obozie 29 lipca 1941, który prowadził kierownik obozu [[Karl Fritzsch]], Maksymilian Kolbe dobrowolnie wybrał śmierć głodową w zamian za skazanego współwięźnia [[Franciszek Gajowniczek|Franciszka Gajowniczka]] (nr obozowy 5659), który był w grupie 10 więźniów skazanych na śmierć, za ucieczkę z obozu (blok 14A) jednego z więźniów{{r|HAR}}. Po wojnie Franciszek Gajowniczek wobec świadków Franciszka Mazurkiewicza i Brata Ferdynanda Marii Kasza w [[Brzeg (miasto)|Brzegu]] tak opisał to zdarzenie{{r|FG}}:
{{cytat| ''W okresie żniw, w ostatnich dniach lipca 1941 roku, przy nadarzającej się sposobności, jeden z więźniów oświęcimskich z mojego bloku zbiegł. Jako represja za to, na wieczornym apelu nastąpiło dziesiątkowanie więźniów mojego bloku. Dziesięciu więźniów z mojego bloku wyznaczono na śmierć. Dowódca obozu Fritzsch w towarzystwie Rapportfuhrera Palitzscha dokonał selekcji (wyboru). Nieszczęśliwy los padł również na mnie. Ze słowami:<br />– „Ach, jak żal mi żony i dzieci, które osierocam”<br />udałem się na koniec bloku. Miałem iść do celi śmierci głodowej. Te słowa usłyszał O. Maksymilian Kolbe, franciszkanin z Niepokalanowa. Wyszedł z szeregów, zbliżył się do Lagerfuhrera Fritzscha i usiłował ucałować jego rękę. Fritzsch zapytał tłumacza:<br />– „Was wunscht dieses polnische Schwein?” (pol. ''Czego chce ta polska świnia?'')<br />O. Maksymilian Kolbe, wskazując ręką na mnie wyraził swoją chęć pójścia za mnie na śmierć. Lagerfuhrer Fritzsch ruchem ręki i słowem:<br />– „Heraus” (pol. ''Wyjść'')<br />kazał mi wystąpić z szeregu skazańców, a moje miejsce zajął O. Maksymilian Kolbe. Za chwilę odprowadzono ich do celi śmierci, a nam kazano rozejść się na bloki. W tej chwili trudno mi było uświadomić sobie ogrom wrażenia, jaki ogarnął mnie; ja, skazaniec mam żyć dalej, a ktoś chętnie i dobrowolnie ofiaruje swoje życie za mnie. Czy to sen, czy rzeczywistość?... Wśród kolegów wspólnej niedoli oświęcimskiej dał się słyszeć jeden głos podziwu heroicznego poświęcenia życia tego kapłana za mnie.}}
Świadkiem tego zdarzenia był też więzień tego bloku [[Michał Micherdziński]]. W późniejszych zeznaniach tak z kolei opisał on to zdarzenie<ref name=MICH>{{Cytuj stronę |url = http://www.nasza-arka.pl/2008/rozdzial.php?numer=1&rozdzial=8 |tytuł = Stałem w jednym szeregu z o. Maksymilianem |opublikowany = nasza-arka.pl |data dostępu = 2015-09-12}}</ref>{{r|AZ}}: