3M6 Trzmiel: Różnice pomiędzy wersjami

[wersja nieprzejrzana][wersja nieprzejrzana]
Usunięta treść Dodana treść
VolkovBot (dyskusja | edycje)
m robot dodaje: tr:AT-1 Snapper
m poprawa linków
Linia 10:
Pocisk mógł być kierowany z pulpitu umieszczonego na wyrzutni, lub z wynośnego pulpitu umieszczonego nie dalej niż 30 m od wyrzutni. Oba pulpity były identyczne, różniły się tylko przyrządem obserwacyjnym. Pulpit mocowany na wyrzutni był wyposażony w lornetę peryskopową, pulpit wynośny w pryzmatyczną lornetkę polową zamocowana w specjalnym uchwycie. Na czołowej części pulpitu znajdował się włącznik zasilania, przełącznik pozwalający wybrać prowadnice z której miał być odpalony pocisk, lampki sygnalizacyjne, oraz przyciski ''SPRAWDZENIE'' i ''START''.
 
Po naciśnięciu umieszczonego na pulpicie przyciski ''START'' następował zapłon pirotechnicznych ogrzewaczy pokładowego [[źródło prądu|źródła prądu]] pocisku. Po 2-3 s było ono gotowe pracy. Następowało wtedy uruchomienie żyroskopu i pokładowej aparatury kierowania pocisku. Jednocześnie z uruchomieniem aparatury następował zapłon silnika startowego. Rozpędzał on pocisk do prędkości ok. 100 m/s która była następnie utrzymywana przez silnik marszowy. Przez pierwsze 600 m pocisk nie był kierowany, później operator mógł zmienić tor lotu pocisku przy pomocy umieszczonego na pulpicie drążka. Naprowadzanie było ręczne. Operator śledził pocisk (ułatwiały to smugacze na statecznikach) i przy pomocy joysticka starał się zgrać z sobą obrazy pocisku i celu (metoda trzech punktów). Sygnały kierujące były przesyłane do pocisku przy pomocy przewodów.
 
Zastosowana metoda naprowadzania wymagała od operatora dużych umiejętności. Pocisk leciał nisko nad ziemią, co przy dużej rozpiętości stateczników sprawiało że nawet niewielki błąd operatora kończył się zawadzeniem o ziemię i rozbiciem pocisku. Niewielka prędkość przelotowa ułatwiała także zaczepianie przewodów o przeszkody naziemne, a w rezultacie często były one zrywane . W rezultacie nawet w warunkach poligonowych, przy dobrze wyszkolonych operatorach trafiało nie więcej niż 70% pocisków.