Legion Condor: Różnice pomiędzy wersjami

[wersja przejrzana][wersja przejrzana]
Usunięta treść Dodana treść
Andrzej1993 (dyskusja | edycje)
Dodanie kolejnego akapitu
Andrzej1993 (dyskusja | edycje)
Linia 36:
Już 22 lipca 1936 roku część przywódców rebelii, jak gen. Queipo de Llano i b. hiszpański attache w Berlinie, Juan Beigbeder, zwracała się z prośbą o pomoc do niemieckiego MSZ, jednak niemieccy dyplomaci zareagowali negatywnie na apele. Rzesza Niemiecka nie była zbytnio zainteresowana Hiszpanią, nie posiadała tam interesów ekonomicznych, a wymiana handlowa była szczątkowa. W międzyczasie, 20 lipca w Villa Cisneros powstańcy zarekwirowali samolot Ju-52, należący do Lufthansy, pilotowany przez kpt. Alfreda Henkego. Mimo protestów pilota, samolot wykorzystano do rozrzucania ulotek nad Gran Canaria.
 
Franco jednak potrzebował poważnej pomocy w przerzuceniu oddziałów z Maroka do Hiszpanii. Niezniechęcony odmową niemieckich dyplomatów, postanowił zaapelować do samego Adolfa Hitlera. Na emisariuszy, którzy mieli spotkać się z Führerem wybrano przedstawicieli mniejszości niemieckiej w Maroku, należących do marokańskiej sekcji NSDAP: Johannesa Bernhardta i Adolfa Langenheima, który znał przywódcę NSDAP/AO, gauleitera Ernsta Bohle, oraz kapitana hiszpańskiego lotnictwa, Francisco Arranzę. Oprócz nich do Niemiec miał polecieć kpt. Henke.
 
Po wylądowaniu na berlińskim lotnisku Gatow 25 lipca emisariusze spotkali się z Bohlem, który zaaranżował spotkanie z zastępcą Führera, Rudolfem Hessem. Ten polecił im udać się niezwłocznie do Bayreuth, gdzie na Festiwalu Wagnerowskim przebywał Adolf Hitler. Późnym wieczorem delegacja dotarła do willi Haus Wahnfried, gdzie przekazała Hitlerowi list od Franco, w którym ten prosił o 10 samolotów transportowych, 6 myśliwskich i innego rodzaju sprzęt wojenny. Zaintrygowany Hitler zadał pytanie delegatom, kim właściwie jest ten cały Franco i czym dysponuje. Usłyszawszy odpowiedź odpowiedział z niedowierzaniem: „Z tak małą ilością pieniędzy nie zaczyna się wojny!”. Mimo wszystko, po chwili wahania zdecydował się udzielić pomocy powstańcom, wzywając natychmiast do swojej willi ministra lotnictwa, Hermanna Göringa i ministra wojny, gen. Wernera von Blomberga, informując ich o swojej decyzji i polecając rozpoczęcie niezbędnych działań. O 1:30 pożegnał delegatów, zapewniając, że pomoc będzie większa, niż oczekiwał Franco i tylko on będzie jej beneficjentem.