Zamach na Gabriela Narutowicza: Różnice pomiędzy wersjami

[wersja nieprzejrzana][wersja przejrzana]
Usunięta treść Dodana treść
Wizyta w „Zachęcie” i zamach *
Proces i osądzenie zamachowca
Linia 370:
Niewiadomski nie przyznał się do winy zarzucanej przez akt oskarżenia. Przyznał się jedynie do złamania prawa i wyraził gotowość poniesienia za to jak najdalej idącej odpowiedzialności{{r|brzozasowa270}}. Gdy zabrał głos, odnosząc się do aktu oskarżenia już na samym wstępie przekazał swoje credo polityczne, które pozwoliło mu dokonać zamachu na życie człowieka, którego uważał za symbol zła{{r|Niewiadomski}}.
 
Niewiadomski zbulwersował opinię publiczną, informując, że pierwotnie zamierzał zamordować naczelnika państwa [[Józef Piłsudski|Józefa Piłsudskiego]]{{r|Newsweek}}. Zamierzał tego dokonać 6 grudnia 1922. Od tego zamiaru odwiodła go jednak informacja, która dotarła do niego 5 grudnia. Tego dnia przeczytał w gazecie, że Piłsudski kategorycznie zrezygnował z kandydowania na urząd Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej.
 
Wypowiadając się przed sądem, Niewiadomski wygłaszał długie monologi, przedstawiał polityczny manifest oraz wiele informacji niemających istotnego związku z faktem zamordowania prezydenta Narutowicza. O samym Narutowiczu Niewiadomski wypowiedział się, że był on ''czcigodnym i uczciwym człowiekiem'', a jako polityk ''w ogóle nie istniał''<ref name = "Afery..."/>. Sąd wielokrotnie napominał Niewiadomskiego i ponaglając prosił o to, aby ten streszczał swoje wywody.
 
Sąd przepytał świadka Kozłowskiego i Cara o okoliczności zaproszenia prezydenta Narutowicza na otwarcie wystawy. Kozłowski potwierdził ustalenia śledztwa, że zaproszenie było jego wyłączną inicjatywą, a przyjęte zostało za wstawiennictwem Cara. Kozłowski zeznał również, że bardzo zdziwiło go zachowanie premiera Nowaka tuż po morderstwie. Nowak biadał, dlaczego Narutowicz zjawił się w ''Zachęcie'', skoro on tak bardzo go prosił o niepojawianie się w tym miejscu. W przeddzień zabójstwa Nowak zapewniał Kozłowskiego, że prezydent z pewnością przybędzie, a on sam poprosi go o to w imieniu artystów<ref>M. Ruszczyc, ''Strzały w Zachęcie'', Katowice 1987, s. 224.</ref>.