Dyskusja Wikipedii:Poczekalnia/biografie/2014:11:23:Joanna Kabala

Najnowszy komentarz napisał 8 lat temu Ency

Gdańsk, 01. 12. 2014 r.

Zbigniew Sajnóg e-mail zbyszek15834@wp.pl

Szanowni Państwo Redaktorzy Wikipedii!

Doszły mnie informacje o trudnościach jakie ze strony Państwa Redakcji napotkała Pani Joanna Kabala, o odmowie umieszczenia w Wikipedii jej biogramu.

Otóż, chcę stwierdzić stanowczo, iż Pani Joanna Kabala jest uznaną, znakomitą artystką w dziedzinach: malarstwa, grafiki, rysunku, projektowania komputerowego, sztuki szablonu, scenografii i sztuki edytorskiej. Nadto – podkreślam – zaangażowana była w latach PRL-u w niezależną działalność artystyczną, wydawniczą i polityczną. Była uczestniczką ruchu Totart, współautorką jego wizualnej stylistyki, była współautorką niezależnych wydawnictw, w tym pisma „Higiena” wyróżnionego nagrodą prasową „Solidarności”, uznanego za najwybitniejsze wydawnictwo „trzeciego obiegu” ( Paweł Dunin-Wąsowicz). Zaznaczam przy tym, że część nakładu „Higieny” została przechwycona i zaaresztowana przez Służbę Bezpieczeństwa.

Podkreślam, że tego rodzaju działalność wiązała się z różnymi niebezpieczeństwami, z możliwością doznania nieprzyjemnych konsekwencji, z zagrożeniem zdrowia a nawet życia.

Proszę zatem przyjąć do wiadomości, iż czynienie przeszkód i afrontów Pani Joannie Kabali – w rzeczy tak prostej i tak zarazem oczywistej i jej należnej – jaką jest posiadanie biogramu w Wikipedii – jest oburzające i kompromituje Redagujących! Wystawia negatywne świadectwo o ich poziomie i wiedzy.

Zbigniew Sajnóg

  • Witam, być może artykuł nie był wystarczająco dopracowany? Nie wynikała z niego jednoznacznie encyklopedyczność? Proponuje ze swojej strony, odczekać regulaminowe 30 dni i jeszcze raz spróbować dodać artykuł do Wikipedii, jeżeli jest możliwość jego rozbudowy. Mogę zaproponować przeniesienie jego skasowanej wersji do brudnopisu. Artykuł w Wikipedii nikomu się nie należy - tak to nie dział., Powinien zostać tak napisany, by wynikała z niego encyklopedyczność opisywanej postaci poparta źródłami, żeby było to oczywiste nawet dla osób bez odpowiedniego poziomu i wiedzy. Do tego dodam, iż represje, a nawet śmierć w wyniku takich represji nie jest jeszcze przesłanką encyklopedyczności, jeżeli nie zauważą tego w odpowiedni sposób niezależne źródła. Emptywords (dyskusja) 13:27, 9 gru 2014 (CET)Odpowiedz


W sprawie odrzucenia biogramu Pani Joanny Kabali do redagujących Wikipedię list drugi.

W polityce bywa tak, że przypis jest ważniejszy niż tekst główny. Na przykład pakt Ribbentrop-Mołotow był głośny, opisywany w prasie świata (etc). Ale co było w pakcie tym ważniejsze: część jawna, czy utajniona? Pakt był o nieagresji - „przypis” mówił o rozpętaniu wojny. Przygotowywał inicjalny akt najstraszliwszej wojny w dziejach. W PRL przez dziesiątki lat, jeśli o pakcie Ribbentrop-Mołotow chyłkiem wspominano – jego prawdziwy, rozbiorowy sens był konsekwentnie przemilczany w mediach, w publikacjach, w szkołach i w uniwersytetach. Gdyby zastosować w tamtym czasie wikipedyczne zasady stwierdzania encyklopedyczności według statystyk publikacji, informacja o aneksie paktu Ribbentrop-Mołotow nie powinna była znaleźć się w encyklopediach. W peerelowskich encyklopediach tych informacji nie było...

Inaczej. Pan Andrzej Gwiazda był twórcą, jednym z głównych twórców idei wolnych związków zawodowych. Bardzo sprytnego rozwiązania, by w taki sposób budować opozycję wobec systemu – w postaci związku zawodowego, więc bytu oficjalnie nie politycznego, którego jawnej działalności można było domagać się w totalitarnym systemie, nadto uzyskując szerokie światowe poparcie. A otwierając tą drogą możliwość stworzenia struktur dla działalności politycznej. Pan Andrzej Gwiazda był główną postacią Wolnych Związków Zawodowych.

Gdy zastosować wspomniany wyżej klucz encyklopedyczności – pan Lech Wałęsa jest osobą o wiele bardziej znaną w świecie niż Pan Andrzej Gwiazda. Ilością wzmiankowań, obecności w mediach, opracowań naukowych, cytowań, ilością na swój temat, czy wymieniających go książek, filmów, wystąpień, artykułów – ogólnie mówiąc skalą obecności w mediach, w polityce, w kulturze, w nauce, pana Andrzeja Gwiazdę z panem Lechem Wałęsą w żadnym razie nie można nawet przyrównywać, czy w ogóle zestawiać! Encyklopedyczna zauważalność, wpływowość pana Lecha Wałęsy są nieporównanie, o ileś klas większe niż pana Andrzeja Gwiazdy, ale to pan Lech Wałęsa ostatecznie walnie przyczynił się do sprowadzenia „Solidarności” do roli parawanu, za którym stary system przepoczwarzył się, jego działacze i funkcjonariusze rabunkowo uwłaszczyli się na wypracowanym przez lud PRL-u majątku, zatem skutecznie zniwelował ideę stworzoną przez pana Andrzeja Gwiazdę i z narażeniem życia przez wielu ludzi realizowaną. Jest to oczywiście obraz uproszczony – ale chodzi tu nie o wykład historyczny, a o przykład w interesującej nas kwestii – kwestii: co jest encyklopedyczne.

Bowiem kto w opisanej sytuacji jest, według zasad wdrażanych przez państwa Redagujących Wikipedię, postacią encyklopedycznie ważniejszą? Kto jest człowiekiem „Solidarności”? Co jest encyklopedyczną prawdą?

Powie ktoś: zajmujemy się faktami, nie ich wartościowaniem... Ale czyż nie jest tu mowa o faktach? A po drugie, encyklopedia jest o ludziach, o życiu. Jeśli potraktujemy encyklopedię matematycznie – a jak wiadomo matematyce jest obojętne co liczy, czy, na przykład, ilość pomarańczy w koszyku, czy ilość trupów pod ścianą straceń – jeśli zatem potraktujemy encyklopedie matematycznie, popełnimy zasadniczy, podstawowy błąd – dramatycznie zakłamiemy życie!

Ocena ważności czyichś dokonań na podstawie ilości publikacji i, na przykład, na tej podstawie dopuszczenie publikacji biogramu – jest wartościowaniem. Tylko czy takie kryterium encyklopedyczności ma sens, czy obraz świata jaki w wyniku zastosowania go otrzymujemy – jest prawdziwy? Czy takie wartościowanie jest prawdziwe, czy ukazuje nam prawdę o rzeczywistości?

W sieci jest krótki film, wyciągnięty z archiwum IPN materiał z „pacyfikacji” zjazdu międzymiastówki anarchistycznej w 1988 roku (You tube I Zjazd Międzymiastówki Anarchistycznej). Jest to dokumentacja wykonana przez SB. W dalszej części filmu widać wnętrze w którym funkcjonariusze przeglądają, spisują i rekwirują elementy scenografii, dokumenty, wydawnictwa. Wśród wydawnictw - „Higienę”, której, jak wspomniałem w poprzednim liście – współautorką była pani Joanna Kabala. Była też współautorką niektórych z wystawionych tam „sztandarów” - dużych elementów scenografii Totartu. W jednym z ujęć widzimy jak troskliwy muzealnik składa jeden z nich.

Jednak ten esbecki dokument nie jest kompletny, brakuje w nim początku akcji, to znaczy wtargnięcia oddziału specjalnego milicji, uzbrojonego w broń automatyczną, rewolwery, noże i wyrzutnię siatki obezwładniającej. Wyposażonego w kaski i kamizelki kuloodporne. Oprócz nich – dom otoczył pierścień obławy ZOMO, milicyjne pojazdy.

Jeszcze takiego szału nie widziałem – żeby na grupę młodych ludzi – poetów – wyprowadzono taki arsenał! A był to – jak łatwo się dziś mówi – schyłek PRL-u.

To się zdaje absurdalne i wprost abstrakcyjne – ale pokazuje też, kogo wtedy ten system naprawdę uważał za zagrożenie – to są fakty. Bo nie obawiał się tych, którym szykował miejsce przy okrągłym meblu. To śmieszne – bał się garstki poetów (używam tu tego pojęcia w szerszym, nie – literackim sensie). Bał się ludzi, którzy organizowali się zupełnie poza nim – nie bacząc ani na jego groźby, ani na jego oferty. Ludzi, na których nie miał chwytu, by nimi manewrować. Z jednej strony jest to tak kuriozalne, że wręcz komiczne. Ale z punktu widzenia dzisiejszej sytuacji w Polsce – jakże jest to zrozumiałe! Ludzie autentycznie łaknący wolności i organizujący się w skali ogólnopolskiej, tworzący swoje media i kulturę, ludzie zdeterminowani – mogli być choćby niebezpiecznym przykładem dla innych.

I to jest dramat, że tego właśnie nie dostrzega Redaktor Wikipedii, wolnej encyklopedii. Usuwa biogram pani Joanny Kabali. Mało tego – zarzuca, że wykazuje się ona w swojej artystycznej biografii „zaledwie współautorstwem”! No właśnie. Miły panie Redaktorze – zaledwie współautorstwem? Czyż w tym kontekście właśnie owo tworzenie wspólne – nie jest czymś ważnym?

Jeśli pan rozumie tę sytuację (odrzucając myślenie algorytmiczne, matematyczne, czyli ocenę encyklopedyczności postaci przez zliczanie indywidualnych wystaw) – skoro w Wikipedii są biogramy na przykład panów Wojciecha Jaruzelskiego, Czesława Kiszczaka, czy pana Jerzego Owsiaka – to odmawiając zamieszczenia biogramów ludzi – jak pani Joanna Kabala – w istotny sposób deformuje się obraz ważnego momentu naszej historii. Jeśli pan Redagujący to rozumie – to jest właśnie merytoryczne, bo dotyczy prawdy o życiu, dotyczy niezwykle ważnych kwestii niezwykle ważnego momentu w historii sporej wielkości narodu – a i patrząc szerzej – Środkowej Europy etc. Dotyczy to – między innymi – walki o możliwość funkcjonowania tu w o l n e j encyklopedii.

I dobrze, aby wyraźne pokazać i łajdactwo – i szukanie prawdy. I zbrodnię – i szukanie uwolnienia. I niewolenie – i przyjaźń. A więc – proszę to dostrzec – przekazać wiedzę o najistotniejszych sprawach świata i życia. Aby można było ze zmagań tych pobierać lekcje, nie powtarzać błędów, omijać pułapki. To jest bardzo ważna wiedza o życiu. Jeśli miałaby nie mieścić się w zakresie wolnej encyklopedii – to taka ci ona wolna jak i wszystkie inne.

Panowie esbecy i milicjanci mają sute emerytury, a wielu z tych, którymi się „zajmowali” - jest w zgoła odmiennej sytuacji. Wielu tych, których złamali – do dziś żyje z ciężarem. A co o tych, których zamordowali? Jak żyją ich rodziny? A czy sprawcy „zostali wykryci”, czy zostali ukarani?

Rozumiem, że encyklopedia nie jest miejscem do z a ł a t w i a n i a tych spraw, ale czy mówienie o nich nie jest przedstawianiem wiedzy o rzeczywistości, o historii? Jest.

Kwestią jest – co uznajemy za ważne, za znaczące, za kluczowe, a w omawianej sprawie ujawnia się właśnie istotna wiedza o świecie, w którym żyjemy... Pan Redaktor uznał, że właściwym miernikiem encyklopedyczności będzie w tej sytuacji ilość wystaw indywidualnych.

Wymieniane w Wikipedii: zauważalność i wpływalność zjawisk – jako określające ich encyklopedyczność, są w opisanej sytuacji spełnione. Tyle, że jeśli idzie o zauważalność, cóż, wiele zależy, jak widać, od optyki Redagującego.

Zwróćmy uwagę, że nie zawsze muszą istnieć materiały źródłowe. W warunkach szczególnych – tu: sowieckiej okupacji – w warunkach działania konspiracyjnego, może w ogóle nie być informacji źródłowych – co nie znaczy, że to, co się wydarzyło było nieważne i nieencyklopedyczne – właśnie przeciwnie!

Być może o niektórych takich kwestiach nigdy nie będzie odpowiedniej, na przykład, ilości publikacji. Ale czyż nie należałoby o tym właśnie informować? A może kryje się za tym jakieś wielkiej wagi zjawisko, czy kwestia – to znaczy: może nadal istnieją jakieś specjalne okoliczności, które stają na przeszkodzie powstawaniu tych publikacji?

Co więc znaczy: encyklopedyczność? Czy encyklopedia – i to mająca – przez swoją elektroniczną postać – takie możliwości, taką swobodę, ma sprowadzać się do poziomu wydruków z kasy fiskalnej?

Chcę tu zastrzec, że piszę o wydarzeniach sprzed nieomal 30 lat, i że w żadnym razie nie identyfikuję się z tamtymi ideami i działaniami i nie jest moim zamiarem ich pochwała, czy propagowanie. Odwołałem się do przykładu, który akurat się nasunął, który znam, by dotknąć omawianych tu kwestii. Ale też i innych, bo czemu tamte anarchistyczne, czy anarchizujące idee się nie spełniły? Czemu zawiodły? Z jakiego względu musiało się to nie udać? No właśnie. Tu jest okoliczność, tu jest czas, by otworzyć Wielką Księgę.

■ W „instrukcji” Wikipedii piszą Państwo, iż o encyklopedyczności przesądzać mają na przykład: sława, dokonania, zauważalność. A miarą takich dokonań mogą być relacje mediów o tym. Ale patrząc na funkcjonowanie współczesnych mediów – i szczególnie w Polsce, naprawdę dziwi, iż chcecie Państwo wyznaczać, co jest obiektywne i co jest niezależną weryfikacją – na ich podstawie!

Rodzi się pytanie – jak można pisać encyklopedię, nie rozeznając okoliczności i czasu w jakich żyjemy. A żyjemy w czasach wojny ideologicznej, klinczu politycznego i, co niezwykle ważne, kształtowania wszystkich dziedzin życia za pomocą marketingu. Jakże w tych okolicznościach opierać wolną encyklopedię na statystykach publikacji prasowych? Na tej podstawie określać, co jest encyklopedyczne? W takiej sytuacji owe dane same są w pierwszym rzędzie do weryfikacji!

Ponadto, nawet gdyby owe publikacje były uczciwe, miarodajne – czynienie z nich podstawy orzekania o encyklopedyczności zjawisk jest mocnym zawężeniem. To tylko jakiś aspekt sprawy.

Jeśli coś nie jest głośne, nie znaczy, że nie jest ważne, że nie jest ważną wiedzą o rzeczywistości. Bywa wręcz przeciwnie. Ile jest krzykliwej propagandy – a najczęściej jest to kłamstwo i szmelc. Kłamstwo właśnie jakże dotkliwe w tym sensie, że narusza hierarchię ważności.

Także ilość wystaw nie świadczy o wybitności artysty – w tym świecie rozbuchanych manipulacji i marketingu. Ponadto – ile wystaw miał van Gogh – a ile Picasso, czy Dali? Ale czy to świadczyć ma o nieencyklopedyczności van Gogha?

Zatem jak na free encyklopedię – zaprezentowane myślenie jest niezwykle schematyczne. I właśnie urzędnicze – w złym znaczeniu tego słowa.

Cóż to bowiem znaczy, że encyklopedia jest free? – Że jest tworzona w wolnym czasie przez pasjonatów amatorów? Czy że prezentuje wolne myślenie? Wolne nie w znaczeniu: wolnomyślicielskie, a uwolnione od presji politycznych, ideologicznych, finansowych, marketingowych etc. Że jest możliwie najszczerszym, najuczciwszym opisaniem świata.

■ Czy prawda jest schematyczna? Spójrzmy na człowieka, widać w nim „zasadę”, to, co jest w każdym powtarzalne: że oddycha, że pije, je, trawi, ma odpowiednie narządy wewnętrzne, dwie ręce, dwie nogi... Płcie dwie, kolory różne, włosy różne – co do formy, zakresu, barwy. Różne wzrosty, tusze. Różne temperamenty, uczucia, myśli... I każdy jest odrębną osobą. Osobnym „ja”.

Aparat nauki nie może być sztywny – nie pozna życia. Będzie stawał się kratą oddzielającą od prawdy.

Aparat naukowy nie może działać jak sieczkarnia , czy gilotyna, bo niszczy to, co chce badać.

Nie ma nauki bez wizji, nie ma nauki bez serca.

Polacy są narodem o bardzo zakorzenionym poglądzie romantycznym, który tej polskiej duszy jest bliski i bardzo z nią współbrzmi. Ale otóż romantyzm – oprócz innych rzeczy strasznych – wniósł katastrofalną dychotomię – rozdział między miłością a poznaniem. Między uczuciami, a poznawaniem.

Bóg jest Miłością – jak można oddzielić poznanie od miłości?!

Aparat nauki, który deformuje prawdę, oddziela od prawdy – to zaprzeczenie nauki, to absurd.

Najwyższa pora przełamać tę romantyczną dychotomię uczuć i „szkiełka i oka”, wielce szkodliwą, zgubną.

■ W pierwszym liście napisałem, iż pani Joanna Kabala odegrała ważną rolę w Totarcie. Odegrała ważną rolę swoim talentem, swoją wyobraźnią, podpatrywaniem miejskich zwierząt, fenomenalnymi artbookami. Napisała swój biogram s k r o m n i e – co odczytano jako słabość. Typowe!

Należało dopytać, nie odrzucać.

■ Niestety w sytuacji tej przeziera nie rozumienie kultury, nie rozumienie polityki, nie rozumienie okoliczności w jakich żyjemy.

Myślę, że Redaktor, który odrzucił biogram, nie był zorientowany w sprawie, o której decydował.

Porada, jaką w odpowiedzi na swój list otrzymałem, to znaczy – aby spróbować za miesiąc – jest nieprofesjonalna. Tu nie chodzi o próbowanie a o bardzo ważny problem merytoryczny. I dotyczący celu i zasady encyklopedii. Wolnej encyklopedii.

Zbigniew Sajnóg (wpis z IP 109.243.209.32 2014-12-26T23:31:10‎ - dodał to Ency (replika?) 21:32, 8 wrz 2015 (CEST) )Odpowiedz

  • Szanowny panie! Napisał pan bardzo długi i zaangażowany list. Wspomina pan w nim w zakończeniu o prawdzie. Tak, to jest jedna z najważniejszych rzeczy w naszym życiu - żyć w prawdzie. Tak, należy ile się da i gdzie się da dawać prawdzie świadectwo. Tyle że Wikipedia nie jest miejscem do dawania świadectwa prawdzie i nie jest miejscem walki o prawdę. Jest miejscem do relacjonowania tego jak otaczający nas świat opisują inni. Opisują, nie - opowiadają. To jedna wielu z zasad Wikipedii. I jak wiele z nich niekoniecznie jest zrozumiała, atrakcyjna i akceptowana. Ale w tym przypadku uważam, że warto przysłuchać się porzekadłu jednego z bliskich nam narodu: Do cudzego klasztoru nie wchodzi się ze swoją regułą. A co do profesjonalizmu - ma pan całkowitą rację. Nie jesteśmy profesjonalistami. Jesteśmy niepłatnymi dyletantami. Z uszanowaniem, Janusz Dorożyński (Ency (replika?) 21:32, 8 wrz 2015 (CEST))Odpowiedz
Powrót do strony projektu „Poczekalnia/biografie/2014:11:23:Joanna Kabala”.