Pacyfikacja Michniowa: Różnice pomiędzy wersjami

[wersja przejrzana][wersja przejrzana]
Usunięta treść Dodana treść
m drobne redakcyjne
Linia 26:
Niemcy wkroczyli do Michniowa po upływie około godziny od zamknięcia pierścienia okrążenia. Z domów brutalnie wywlekano mężczyzn i chłopców, bijąc ich przy tym i maltretując. Szybko padły także ofiary śmiertelne. Jako pierwsi zginęli bracia Antoni i Jan Gołębiowscy, zastrzeleni przez niemieckich policjantów podczas przemarszu na punkt zborny. Chwilę później, na tzw. wygonie w pobliżu miejscowej szkoły, ustawiono w szeregu 18 mężczyzn. Niemcy dokładnie sprawdzili personalia zatrzymanych, po czym strzałem w tył głowy zabili 17 mężczyzn. Egzekucji uniknął jedynie Józef Dupak. Niemiecki oficer pozwolił mu odejść, gdyż uznał, że zniszczone ciężką pracą dłonie mężczyzny stanowią „dowód”, iż nie mógł on mieć nic wspólnego z partyzantką{{odn|K. Jedynak|2013|s=6}}{{odn|Kaczanowski|2013|s=70}}. Pozostałych mężczyzn z Michniowa zgromadzono przy zakręcie drogi przebiegającej przez wieś. Tam na podstawie imiennej listy kolejno wywoływano wyczytane osoby. Podczas tej procedury został zastrzelony 18-letni Walerian Krogulec, który zdaniem niemieckiego oficera zbyt wolno reagował na polecenia (mężczyzna poruszał się powoli z powodu kalectwa). Pozostali mężczyźni musieli stać w szeregu, oczekując na decyzję Niemców. Przy najmniejszych oznakach ruchu byli brutalnie bici{{odn|Kaczanowski|2013|s=71}}.
 
Po pewnym czasie wyczytanych z listy mężczyzn podzielono na kilka grup i zapędzono do czterech stodół położonych w południowej części wsi – należących do Władysława Dulęby, Wawrzyńca Gila, Antoniego Grabińskiego oraz wspólnej Bolesława Bieli i Władysława Wątrobińskiego. Do tego ostatniego budynku dowieziono jeszcze grupę mężczyzn zatrzymanych rankiem na skraju lasu (byłyich tonazwiska osoby, których nazwiskarównież widniały na liście proskrypcyjnej). Kilkudziesięciu mężczyzn zamkniętych w stodole Grabińskiego zdołało otworzyć bramę i wydostać się na zewnątrz jednak niemieccy policjanci otoczyli ich półkolem, po czym bijąc kolbami karabinów wepchnęli z powrotem do budynku. Stłoczone w stodołach ofiary Niemcy ostrzeliwali i obrzucali granatami, po czym zabudowania podpalali. Prawdopodobnie większość ofiar spłonęła żywcem{{odn|Kaczanowski|2013|s=71–72}}{{odn|K. Jedynak|2013|s=7}}<ref name="Rocznik1578">{{Cytuj pismo |nazwisko = |imię = |tytuł = Terror hitlerowski na wsi kieleckiej..|czasopismo = op.cit. |strony=157–158|issn = |doi =}}</ref>.
 
Mieszkańcy wsi byli również mordowani na terenie innych gospodarstw. Współpracującego z podziemiem gajowego Władysława Wikło zaprowadzono wraz z rodziną do zabudowań Teofila Materka. Tam kolejno zastrzelono gajowego, jego pięcioro dzieci (16-letniego Romana, 14-letnią Zofię, 11-letnią Halinę, 8-letnią Marię, 5-letniego Józefa), a na samym końcu żonę, Stanisławę Wikło. Następnie gospodarstwo podpalono, po czym do ognia wrzucono jeszcze zwłoki zamordowanych wcześniej braci Gołębiewskich. Niemcy gruntownie przeszukali także gospodarstwo Władysława Materka. Gospodarz został wcześniej zabrany do stodoły Antoniego Grabińskiego i tam zamordowany. W trakcie przeszukania jegoJego żonę Jadwigę zakłuto bagnetami w trakcie przeszukania. Następnie pod fałszywym pretekstem, iż z domu padł strzał w kierunku niemieckich oficerów, zabudowania zostały podpalone. Syn Materków, Henryk, został zastrzelony, gdy uciekał z płonącego domu{{odn|Kaczanowski|2013|s=73–74}}<ref name="Rocznik159">{{Cytuj pismo |nazwisko = |imię = |tytuł = Terror hitlerowski na wsi kieleckiej..|czasopismo = op.cit. |strony=159|issn = |doi =}}</ref>.
 
Tego dnia Niemcy zamordowali 102 mieszkańców Michniowa – w tym 95 mężczyzn (w wieku od 16 do 63 lat), 2dwie kobiety (44 i 48 lat) oraz 5pięcioro dzieci (w wieku od 5 do 15 lat). Wszystkie kobiety i dzieci zginęły od kul lub pchnięć bagnetem. Z kolei 23 mężczyzn zostało zastrzelonych, a pozostali zginęli w podpalonych stodołach{{odn|Kołomańska|2010|s=14}}. Niemcy całkowicie spalili zagrody Teofila i Władysława Materków oraz Władysława Wikło, a także cztery stodoły, które posłużyły jako miejsce kaźni. Ponadto spłonąć miało kilkanaście innych zabudowań, które zajęły się ogniem od podpalonych przez Niemców budynków<ref name="Rocznik161">{{Cytuj pismo |nazwisko = |imię = |tytuł = Terror hitlerowski na wsi kieleckiej..|czasopismo = op.cit. |strony=161|issn = |doi =}}</ref>. Ze spalonych gospodarstw Niemcy zrabowali wcześniej żywy inwentarz oraz wszystkie wartościowe przedmioty{{odn|Kaczanowski|2013|s=77}}.
 
Opuszczając wieś Niemcy uprowadzili ze sobą 28 osób. 10 Polaków podejrzewanych o współpracę z podziemiem zabrano do koszar policji przy ul. Leśnej w [[Kielce|Kielcach]]. W grupie tej znaleźli się: Piotr Charaszymowicz vel Charasymowicz (mieszkaniec Jędrowa), Kazimierz Krogulec, Władysław Krogulec, Antoni Materek, Bogdan Materek, Jan Materek, Teofil Materek, Zofia Materek (żona Teofila), a także Feliks Daniłłowski vel Fagasiński i jego żona Władysława. Z kolei 18 młodych kobiet i dziewcząt zostało oddanych do dyspozycji kieleckiego ''Arbeitsamtu'' (pol. Urząd Pracy){{odn|K. Jedynak|2013|s=7}}.