Walki pod Zdziechową: Różnice pomiędzy wersjami

[wersja przejrzana][wersja przejrzana]
Usunięta treść Dodana treść
drobne techniczne
m link fix
Linia 4:
Stosunkowo łatwe opanowanie przez powstańców [[Gniezno|Gniezna]] w grudniu 1918 zaowocowało działaniami pruskimi w kierunku odbicia tego miasta z rąk polskich. Wieczorem 29 grudnia Niemcy, w ramach koncentracji sił w okolicach Gniezna, podciągnęli do oddalonej od tego miasta o 8 km Zdziechowej siły piechoty z [[Bydgoszcz]]y (400 ludzi), a także (następnego dnia) [[Jazda|kawalerię]] (jeden oddział), baterię [[artyleria|artylerii]] polowej i ciężkie [[karabin maszynowy|karabiny maszynowe]] (łącznie ciężkich i lekkich karabinów maszynowych było ponad 30). Oddziałami tymi dowodził podpułkownik w towarzystwie 26 [[Oficer (wojsko)|oficerów]]. Żołnierze zajęli [[Dwór w Zdziechowie|zabudowania dworskie]] i szkołę w Zdziechowej, z wyjątkiem artylerii, która stanęła pod [[Mączniki (powiat gnieźnieński)|Mącznikami]]<ref name=POWS/>.
 
Polacy powiadomieni o ruchach wojsk niemieckich przygotowali obronę miasta, śląc po pomoc do [[Września|Wrześni]] i [[Poznań|Poznania]]. Polski komendant miasta [[Zygmunt Kittel]] był osobą skłonną do ugody i [[Negocjacje|pertraktacji]], w związku z czym nawiązał rozmowy z Niemcami, odroczone przez nich do 30 grudnia z uwagi na rzekomy brak dowództwa. W tym czasie do Gniezna dotarły dwie kompanie z Wrześni pod dowództwem Władysława Wiewiórowskiego i [[Alojzy Nowak (wojskowy)|Alojzego Nowaka]] oraz siły z Poznania (80 ludzi), dowodzone przez kapitana Władysława Sczanieckiego i dra Szulczewskiego. Z Poznania przywieziono rozkaz [[Naczelna Rada Ludowa|Naczelnej Rady Ludowej]], zabraniający podejmowania walk z Niemcami, co było zgodne z polityką Kittela, który (nie znając nawet stanowiska niemieckiego) odesłał wrzesińskie siły z powrotem. Prusacy ostatecznie postawili na twarde stanowisko, żądając całkowitego złożenia broni przez oddziały powstańcze, w zamian za co mieliby nie wkraczać do Gniezna. Kittel nie odrzucił tych warunków i rozpoczął powrót do Gniezna, celem ich omówienia. W mieście sytuacja uległa jednak radykalizacji – dr [[Wojciech Jacobson-Jedlina|Wojciech Jedlina-Jacobson]] sformował już cztery oddziały ochotnicze w liczbie 400 ludzi, które wyruszyły w stronę Zdziechowej celem nawiązania walki. Spotkany po drodze Kittel nakazał im odwrót, co wprowadziło zamieszanie w szeregach powstańców, z których część usłuchała tego rozkazu, a część pomaszerowała dalej na Zdziechową, prosząc o pomoc siły polskie z Wrześni, [[Witkowo|Witkowa]], [[Powidz (województwo wielkopolskie)|Powidza]], [[Trzemeszno|Trzemeszna]] i [[Kłecko|Kłecka]]. W [[Łopienno|Łopiennie]] i [[Damasławek|Damasławku]] polskie załogi kolejowe wstrzymały dalsze transporty Niemców w stronę Gniezna, co ostatecznie zakończyło dopływ żołnierzy w ten rejon<ref name=POWS/>.
 
Jacobson zaplanował trójstronne uderzenie na Zdziechową i Mączniki: od zachodu ([[Obora (województwo wielkopolskie)|Obora]], [[Obórka]], [[Bojanice (powiat gnieźnieński)|Bojanice]]), od północnego wschodu ([[Świątniki Wielkie|Świątniki]], [[Modliszewo]], Anielewo) i od południa, czyli od strony Gniezna, przy jednoczesnym pozorowaniu głównego ataku od północy. Sygnałem do szturmu wsi miał być odgłos ognia słyszany od południa<ref name=POWS/>.