Inaczej mówiąc, jak mamy dostęp do wszystkich lub niemal wszystkich podanych źródeł (np. artykuł po angielsku czy francuski ma same źródła dostępne w internecie), to można zabrać się za tłumaczenie.
Wtedy sprawdzamy w źródłach wszystkie fakty, potwierdzamy w naszej (polskiej) wersji językowej każdy fakt odpowiednim źródłem, a akapity lub poszczególne fakty niepotwierdzone w źródłach, pomijamy. Ewentualnie sami znajdujemy źródła dla niektórych faktów w innych, odpowiednio poważnych źródłach i te podajemy. W "Dyskusji" naszego hasła - dla zachowania licencji - wstawiamy szablon "Przetłumaczony" z parametrem, że przetłumaczona jest część.
Dla ilustracji podam jeden (dość drastyczny, więc dobrze widać, o co chodzi) przykład (niestety mój, ale taki mi najłatwiej znaleźć): Big Bear Lake (jezioro). Jak porównasz z wersją angielską, to treść jest w większość pominięta (bo tam bez źródeł), dane pogodowe nieco inne (nie tylko w innej skali), z innego źródła (bo tamto było niedostępne w odpowiedniej formie). Zostało jednak to, co najciekawsze i był sens utworzyć (wykorzystałem ogólnych szkic, część najciekawszych i najważniejszych faktów i ilustracje).
Bez sprawdzenia faktów ze źródłami, niektórzy utworzenie artykułu nawet jako tłumaczenie, uznają za fałszowanie źródeł (w sensie, że podaje ktoś źródła, a do nich nie zajrzał). Uważają oni, że nie można odpowiedzialności za jakość polskojęzycznej wersji przerzucać na autora np. wersji angielskiej. Biorąc pod uwagę, że przy sprawdzaniu źródeł nieraz daje się zauważyć błąd w artykule (nieduża rozbieżność ze źródłem wskazująca na pomylenie źródła, nadinterpretacja, gruby błąd), nawet w artykułach na medal (np. ich: FA "Jupiter" w tabeli Flyby missions ma wiele błędów, których nasz DA Jowisz został pozbawiony), skłaniam się za zaleceniem takiego (dla wielu skrajnego) podejścia.