Armata z Huty Bankowej

polska armata odprzodowa, opracowana i wykonana w lutym 1863 roku dla oddziałów powstania styczniowego

Armata z Huty Bankowej – polska armata odprzodowa, opracowana i wykonana w lutym 1863 roku dla oddziałów powstania styczniowego; wykonano ją w Hucie Bankowej w Dąbrowie Górniczej. Broń trafiła do oddziału Antoniego Jeziorańskiego i była wykorzystywana bojowo 24 lutego 1863 r. w bitwie pod Małogoszczem.

Armata z Huty Bankowej
Dane podstawowe
Państwo

 powstańcy styczniowi

Producent

Huta Bankowa

Rodzaj

armata odprzodowa

Historia
Prototypy

1863

Wyprodukowano

kilkanaście

Dane taktyczno-techniczne

Historia edytuj

 
Armata ładowana od przodu

Nocą z 6 na 7 lutego 1863 r. oddział Apolinarego Kurowskiego wygrał bitwę w Sosnowcu, co przyczyniło się do przejęcia przez powstańców kontroli nad dużą częścią Zagłębia Dąbrowskiego, tzw. trójkąta granicznego[1]. Na terenie tym znajdował się przemysł, który postanowiono wykorzystać do produkcji broni dla powstańców. Produkowano tutaj nowe kosy dla kosynierów, a także rozpoczęto produkcję armat[2].

Jedną z osób, która w swoich wspomnieniach zawarła informację o produkcji broni był kapelan powstańczy ksiądz Serafin Szulc. Opisał on to w następujący sposób (pisownia oryginalna)[3]:

Kurowski (…) podążył z wojskiem do Dąbrowy. W tej górniczej osadzie zajął naczelnik kwaterę (…) Żołnierzy umieszczono wygodnie i wzięto się zaraz do robienia broni.

Teodor Cieszkowski, za odznaczenie się pod Sosnowicami mianowany pułkownikiem, został jako ranny w Dąbrowie, przeznaczony na plac-komendanta, gdzie zajął się zaraz organizacją innego oddziału. (…) sprowadził puszkarzy i zaczął lać baterię armat.

 
Teodor Leon Cieszkowski, organizator produkcji armat w Hucie Bankowej

W pierwotnym zamierzeniu chciano wytwarzać tutaj działa drewniane okute żelaznymi obręczami, ale z zamierzenia tego zrezygnowano. W związku z tym powstało zresztą pewne zamieszanie w literaturze. W niektórych gazetach w owym czasie pojawiały się informacje, że powstańcy wytwarzali: „drewniane armaty, obite gęsto żelaznymi obręczami, które produkowali z rur studziennych”[4]. Inna gazeta, czyli krakowski Czas w numerze 32 z 10 lutego 1863 roku, zaprzeczała temu i wskazywała, że w prasie pojawiają się mylne informacje o „drewnianych działach które niby wiercą włościanie”[5].

Z zamierzenia o wytwarzaniu dział drewnianych zrezygnowano, gdy znaleziono zapasy mosiądzu. Teodor Cieszkowski w swoich raportach do Kurowskiego informował o ilości mosiądzu znajdującego się na miejscu, o dostawcach i sposobach sprowadzenia większych ilości[6].

Puszkarzy, przyrządy wiertnicze, oraz formy sprowadzono z pobliskiego Śląska. Przy pomocy miejscowych urzędników i hutników dość szybko rozpoczęto produkcję armat w Hucie Bankowej[6]. O rozpoczęciu robót tych już 9 lutego donosiły pisma śląskie. Próbne strzelania odbywały się 9 i 13 lutego, a odgłosy wystrzałów słyszane były nawet w Mysłowicach. Z sześciu pierwszych wyprodukowanych dział tylko dwa wytrzymały próby strzelania[7]. Ogółem powstańcy mogli odlać nawet kilkanaście armat[4].

Kres produkcji powstańczej artylerii nastąpił wkrótce po przegranej bitwie w Miechowie, która miała miejsce 17 lutego 1863 r. Po tej porażce Rosjanie szybko odzyskali zajęty przez powstańców teren Zagłębia Dąbrowskiego: 22 lutego zajęli Dąbrowę Górniczą, a 23 lutego Sosnowiec i Modrzejów[8].

Użycie bojowe edytuj

 
Antoni Jeziorański, dowódca oddziału powstańczego, do którego trafiły armaty z Huty Bankowej

Pierwszym i chyba jedynym oddziałem uzbrojonym w nowe armaty z Huty Bankowej był oddział Antoniego Jeziorańskiego. Nieliczne inne oddziały powstańcze też posiadały armaty, ale brak informacji, skąd one pochodziły. Jeziorański armaty otrzymał bardzo szybko. Pierwsze próbne strzelania z armat odbyły się 9 lutego[7], a do Jeziorańskiego dotarły one 11 lutego[9]. Jeziorański z oddziałem stacjonował wtedy w Studziannie,[9] oddalonej o około 180 km od Dąbrowy Górniczej. Jedyną możliwością tak szybkiego dostarczenia tej broni było wykorzystanie Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej. Nieduża część owej linii była pod kontrolą powstańców od czasu zdobycia pobliskiego Sosnowca i tamtejszego dworca kolejowego. Pociąg tej linii wykorzystywano zresztą w ataku na Sosnowiec. Stworzono improwizowany pociąg pancerny, gdzie wagony towarowe wzmocniono podkładami kolejowymi, w których wycięto strzelnice[10]. Linia Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej przechodziła około kilometra od Huty Bankowej[11].

O dostarczonych armatach z Huty Bankowej Jeziorański w swoich wspomnieniach wyraził się w następujący sposób (pisownia oryginalna)[9]:

Dnia 10 lutego stanąłem obozem w Sudziannie. Siły oddziału mego wynosiły 466 strzelców, 197 kawalerji, 212 kosynjerów, razem 885 ludzi. (…) Dnia 11 lutego z fabryk Olkuskich dostarczono mi 2 armaty i 1 śmigownicę. Nie na wiele one przydać mi się mogły; jednakże straszyć można było niemi Moskali, a młodemu żołnierzowi dodać otuchy. Oddałem ją kapitanowi artylerii Wiercińskiemu. Dobrał sobie ludzi, którzy służyli już w tej broni - oddział mój powiększył się jedną bronią więcej.

W ciągu kolejnych dni Jeziorański ze swoim oddziałem przemieścił się na południe, łącząc się w Małogoszczu z oddziałem Mariana Langiewicza. 24 lutego 1863 r. doszło do bitwy pod Małogoszczem, w której używane były armaty z Huty Bankowej. Opis wykorzystania owych armat zawarł w swoich wspomnieniach uczestnik bitwy Aleksander Zdanowicz (pisownia oryginalna)[12]:

wynioślejsze wzgórze pokryte lasem, na skraju którego dwa nasze działa i jedna długa śmigownica starem żelaztwem bezustannie pluły w oczy Moskalom (...) Działa nasze celowane przez doświadczonych oficerów Dąbrowskiego z artylerii pruskiej i Wiercińskiego z artylerii moskiewskiej, dotkliwe szkody przynosiły Moskalom; za każdym strzałem widać było między nimi wielkie zamieszanie, mimo to pchano ich naprzód. Około godziny 4-tej już zabrakło amunicji, działa ucichły i tylko jeszcze śmigownica dała kilka strzałów. (…) Wtedy bez komendy kosyniery chwycili za lawety i ściągnęli działa z pozycyi, powlekli do stawu i zatopili, gdyż nie było sposobu wyciągnąć ich na bardzo stromą górę, a innego przejścia nie było. Do śmigownicy zaprzęgli jedynego konia, który uszedł śmierci i dopomagając ciągnąć i popychając z tyłu, ocalili ją. (…) Obrałem dobry kierunek, gdyż w wąwozie naprzeciwko zastałem Langiewicza i Jeziorańskiego wraz ze sztabem i około 300 ludzi – znalazła się tam i śmigownica, którą z radości uściskałem, jak starą przyjaciółkę.

Z powyższej relacji Zdanowicza wynika, że z bitwy pod Małogoszczem ocalono tylko jedną armatę z Huty Bankowej, czyli śmigownicę[12].

Informację o dalszym losie zatopionych armat można znaleźć we wspomnieniach Ludomira Cywińskiego. Według jego wspomnień po bitwie pod Małogoszczem rosyjski generał Ksawery Czengiery powrócił triumfalnie do Kielc, wiodąc ze sobą jeńców i dwie powstańcze armaty[13].

Połączone jeszcze przed bitwą pod Małogoszczem oddziały Langiewicza i Jeziorańskiego działały już wspólnie, a nad całością dowodzenie objął Langiewicz. Kolejny opis używania armat w połączonym oddziale pojawia się w relacji Władysława Bentkowskiego, przy opisie bitwy pod Chrobrzem z 17 marca 1863 r. Pojawia się jednak informacja o używaniu tam dwóch armatek. Brak jednak informacji, skąd pochodziło drugie działo. W przytoczonej niżej relacji pojawia się obawa o rozerwanie armat w czasie strzału. Można by więc wywnioskować, że działa mogły być powstańczej produkcji i mogły to być armaty z Huty Bankowej, ale co do tego nie ma pewności. Bentkowski tak opisuje użycie armat podczas bitwy (pisownia oryginalna)[14]:

Podczas szykowania tych linij plątały się nam między nogami nasze dwie armatki, nie wiedząc, co ze sobą zrobić; wyprowadziłem je więc na front przed piechotą i odprzodkować kazałem, żeby zaś dodać naszym ducha, powiedziałem dowodzącemu bateryjką kapitanowi, żeby kazał dać parę razy ognia. Wymawiał się zrazu, że za daleko, że kule nie doniosą, a kiedym pomimo to nastawał, iżby huknął kilka razy, chociażby na wiatr, dla zaimponowania Moskalom, dla podniesienia animuszu u naszych, oświadczył wręcz, że strzelać z nich niebezpiecznie, bo mogłyby pęknąć. Trudno było co odpowiedzieć na taki argument; pytanie wszakże po co włóczyć taki niepotrzebny ciężar za sobą? Tak więc nasza artylerya, za całej mojej bytności w obozie Langiewicza, ani razu, chociażby na próbę tylko, ognia nie dała.

Po kolejnej wygranej bitwie pod Grochowiskami oddział Langiewicza uległ rozproszeniu i przeszedł granicę, kierując się na tereny zaboru austriackiego. Brak informacji o dalszym losie armat.

Przypisy edytuj

  1. Dariusz Nawrot, Wyprawa Apolinarego Kurowskiego do Zagłębia Dąbrowskiego i wyzwolenie trójkąta granicznego w lutym 1863, Sosnowiec 2023, s. 74, ISBN 978-83-67609-05-0.
  2. Dariusz Nawrot, Wyprawa Apolinarego Kurowskiego do Zagłębia Dąbrowskiego i wyzwolenie trójkąta granicznego w lutym 1863, Sosnowiec 2023, s. 87-88, ISBN 978-83-67609-05-0.
  3. Serafin Szulc, Zapomniane wspomnienia. Pamiętnik kapelana księdza Serafina Szulca, Warszawa 1981, 87 i 91.
  4. a b Dariusz Nawrot, Wyprawa Apolinarego Kurowskiego do Zagłębia Dąbrowskiego i wyzwolenie trójkąta granicznego w lutym 1863, Sosnowiec 2023, s. 89, ISBN 978-83-67609-05-0.
  5. Czas. 1863, nr 32 (10 II), Kraków, 10 lutego 1863, s. 2.
  6. a b Dariusz Nawrot, Wyprawa Apolinarego Kurowskiego do Zagłębia Dąbrowskiego i wyzwolenie trójkąta granicznego w lutym 1863, Sosnowiec 2023, s. 88, ISBN 978-83-67609-05-0.
  7. a b Wacław Tokarz, Kraków w początkach powstania styczniowego i wyprawa na Miechów. T. 2, 1914 1914, s. 100.
  8. Dariusz Nawrot, Wyprawa Apolinarego Kurowskiego do Zagłębia Dąbrowskiego i wyzwolenie trójkąta granicznego w lutym 1863, Sosnowiec 2023, s. 116, ISBN 978-83-67609-05-0.
  9. a b c Antoni Jeziorański, Pamiętniki jenerała Antoniego Jeziorańskiego: powstanie r. 1863. Cz. 1, Lwów 1913, s. 180-181.
  10. Dariusz Nawrot, Wyprawa Apolinarego Kurowskiego do Zagłębia Dąbrowskiego i wyzwolenie trójkąta granicznego w lutym 1863, Sosnowiec 2023, s. 55-56, ISBN 978-83-67609-05-0.
  11. Topograficzna Karta Królestwa Polskiego, 1863, Kol. II. Sek. VIII..
  12. a b Od Małogoszcza do Goszczy, [w:] Aleksander Zdanowicz, W czterdziestą rocznicę powstania styczniowego 1863-1903, Lwów 1903, s. 539-541.
  13. Ludomir Cywiński, Wspomnienia z lat ubiegłych, „Wieś i Dwór : dwutygodnik ilustrowany. R. 1, 1912, nr 2”, Warszawa 1912, s. 21.
  14. Władysław Bentkowski, Notatki osobiste Władysława Bentkowskiego z roku 1863, Kraków 1916, s. 101-102.