Bitwa w zatoce Morbihan

bitwa morska w roku 56 p.n.e

Bitwa w zatoce Morbihan (zwana także bitwą u ujścia Loary) – starcie zbrojne, które miało miejsce u wybrzeży Bretanii w roku 56 p.n.e. pomiędzy flotą rzymską dowodzoną przez Decymusa Juniusza Brutusa, jednego z oficerów rzymskiego prokonsula, a od kwietnia namiestnika Galii Gajusza Juliusza Cezara, a flotą zjednoczonych plemion galijskich z Armoryki, którym przewodziło plemię Wenetów. Zakończyła się zwycięstwem Rzymian.

Bitwa w zatoce Morbihan
Wojna Rzymu z Galami
Ilustracja
Miejsce bitwy: Zatoki Morbihan i Quiberon
Czas

jesienią 56 p.n.e.

Miejsce

Atlantyckie wybrzeże Bretanii, Zatoka Biskajska

Wynik

zwycięstwo Rzymian

Strony konfliktu
Legiony rzymskie Cezara Wenetowie i inne plemiona galijskie
Dowódcy
Decymus Juniusz Brutus nieznany
Siły
nieznane 220 okrętów
Straty
nieznane prawie cała flota
Położenie na mapie świata
Mapa konturowa świata, u góry znajduje się punkt z opisem „miejsce bitwy”
47°30′00″N 2°52′00″W/47,500000 -2,866667

Tło konfliktu

edytuj

W 57 r. p.n.e. Publiusz Krassus, legat Cezara wybrał na jego rozkaz leża zimowe VII Legionu na ziemiach plemienia Andów. Po założeniu obozu legionu Krassus musiał zapewnić dostawy żywności i paszy. Wysłał więc trybunów do wszystkich pobliskich plemion w poszukiwaniu zboża. Najpotężniejsze plemię Armoryki – Wenetowie (zamieszkowali okolice dzisiejszego Vannes), skorzystało ze sposobności i uwięziło dwóch rzymskich wysłanników, zawiadamiając Rzymian, że wypuszczą ich wtedy, kiedy odzyskają swoich ludzi, których musieli wcześniej wydać Cezarowi jako zakładników. Wszystkie pozostałe ludy Armoryki – Namneci (z okolic dzisiejszego Nantes), Osysmowie, Koriosolitowie, Diablintowie (z okolic Mayenne), Leksowiowie (z okolic Aule), a także Menapiowie i Morynowie z północy ruszyli w ślady Wenetów i zerwali się do powstania przeciwko okupacji rzymskiej. Był to m.in. efekt rozbudowanego klientyzmu wśród Galów. Mniejsze plemiona starały się zapewnić sobie opiekę większych i silniejszych. To jednak zobowiązywało je do udziału w wojnach swych patronów. Wenetowie oraz ich sprzymierzeńcy obwarowali swe miasta i zgromadzili zapasy. Całą flotę zgromadzono u wybrzeży atlantyckich zajmowanych przez Wenetów. Rewolta stała się faktem.

Przygotowania

edytuj

Cezar, powiadomiony przez Krassusa, ocenił sytuację jako bardzo niebezpieczną i wymagającą natychmiastowej interwencji. Zdając sobie sprawę ze specyfiki walki z ludami nadmorskimi wydał rozkaz budowy floty na Loarze. Jednocześnie wydał rozkaz Tytusowi Labienusowi, by ten śledził bacznie poczynania niedawno ujarzmionych Belgów. By zablokować ewentualną pomoc dla Wenetów i ich sprzymierzeńców, której mogłyby udzielić plemiona południowego zachodu Galii, Publiusz Krassus został odkomenderowany na południowy brzeg Loary. Jeden z legatów – Tyturiusz Sabinus został odkomenderowany do centrum Normandii, a na ziemiach plemienia Redonów zostały osadzone garnizony rzymskie mające kontrolować zaplecze powstańców. Sam prokonsul na czele trzonu armii uderzył bezpośrednio na Wenetów.

Powstańcy lepiej byli zorientowani w sprawach morskich aniżeli Rzymianie. Ci ostatni nie mogli sobie poradzić z pływami morskimi. Cezar szturmował twierdze Wenetów, jego legioniści sypali wały i groble, ale nie było to łatwe, gdyż owe twierdze "były zazwyczaj tak usytuowane, że zajmując końce przylądków i cypli, nie dawały do siebie dostępu ani pieszym, ponieważ dwukrotnie w ciągu doby w odstępie dwunastu godzin nadchodził od pełnego morza przypływ, ani też statkom, ponieważ przy nadejściu pory odpływu statki ulegały uszkodzeniom na mieliznach"[1]. Cezar zmuszony był więc czekać na nowe okręty, które kazał pośpiesznie budować w stoczniach usytuowanych nad brzegami Loary, i które miały być lepiej przystosowane do miejscowych warunków żeglugi.

Kiedy flota rzymska znalazła się na pełnym morzu, z jednego z portów kontrolowanych przez powstańców wypłynęła na wprost Rzymian flota wenetyjska: "...około dwieście dwadzieścia jego (tzn. wroga czyli Wenetów) wspaniale wyposażonych we wszelkiego rodzaju uzbrojenie okrętów wyszło z portu w pełnej gotowości bojowej i ustawiło się na wprost naszych”.

Historycy nie są zgodni co do miejsca stoczenia bitwy morskiej. Wszystkie fakty przemawiają jednak za tym, że bitwa stoczona została w zatoce Morbihan naprzeciw dzisiejszej miejscowości Port-Navalo. Cezar stanął na wzniesieniu nad brzegiem morza i obserwował bitwę. Wzniesienie to, prawdopodobnie tumulus (fr. Le tumulus de Tumiac) w Arzon, wysoki na dziewięćdziesiąt metrów i dotąd zwany przez miejscowych "Pagórkiem Cezara". Roztacza się stąd rozległy widok na całą zatokę i ocean. Badania dokumentów wykazują, że Cezar po wylądowaniu w Corbilo (miejscowość usytuowana w Penthoet, w pobliżu dzisiejszego Saint-Nazaire), w krainie Namnetów, ruszył drogą lądową przez kraj Wenetów i posuwając się wzdłuż wybrzeża dotarł z armią na półwysep Rhuys. Było to optymalne miejsce dla rozmieszczenia wojsk, naprzeciw centrum krainy plemienia Wenetów. Flota rzymska, przybywająca z La Briere, musiała spłynąć w dół Loary i okrążyć przylądek Croisic, by ominąć Houat i Hoedic, będące punktami oporu Wenetów. Natomiast flota wenetyjska według ustaleń historyków wypłynęła z portu Locmariaquer, jedynego głębokowodnego portu na obszarze całej zatoki Morbihan.

Obie floty stanęły naprzeciwko siebie, a ich dowódcy skrupulatnie oceniali siły oraz uszykowanie przeciwnika do bitwy. Dowodzący rzymską flotą Brutus obawiał się, że zbudowane z armorykańskich dębów kadłuby okrętów wenetyjskich wytrzymają uderzenia taranów trirem i tym samym cały wysiłek wioślarzy rzymskich, zmierzający do wymanewrowania wroga tak, by ustawić triremy dziobami skierowanymi w burty przeciwnika, spełznie na niczym.

Bitwa rozpoczęła się. Wenetowie, usadowieni za wysokimi nadburciami swych okrętów, zaczęli zasypywać strzałami z łuków pokłady rzymskich trirem. "Jedno tylko urządzenie zastosowane przez naszych było bardzo użyteczne, mianowicie dobrze na końcu wyostrzone sierpy, nasadzone i przymocowane do żerdzi, przypominające wyglądem osęki murowe[2]. Gdy liny, którymi reje były przymocowane do masztów, zostały nimi zahaczone i przyciągnięte, po puszczeniu w ruch naszego statku przy pomocy wioseł ulegały rozerwaniu. Po ich przecięciu reje musiały opaść, a ponieważ sprawność wszystkich galijskich statków zależała od żagli i olinowania, po ich zniszczeniu okręty traciły w jednej chwili całą przydatność bojową". Tak więc wbrew temu co piszą niektórzy badacze[3], że Cezar kłamie o przecinaniu olinowania, wódz rzymski nie zmyślał pisząc, że żerdzi służyły jedynie do przyciągnięcia olinowania wenetyjskich okrętów, a nie przecinania tychże. Impet ruszającej pełną siłą wioseł rzymskiej triremy powodował naprężenie i zerwanie lin i opadnięcie żagli galijskich jednostek. "Po zerwaniu, jak powiedzieliśmy, rei nasze dwa lub trzy okręty brały w środek ich pojedyncze statki i wówczas nasi żołnierze z całych sił starali się wedrzeć na nieprzyjacielskie okręty". Rzymskie triremy miały zdjęte maszty i nie posiadały w czasie bitwy żadnego ożaglowania, a ich jedynym napędem były wiosła. Wenetowie popełnili błąd wpływając do zatoki, gdzie w ścisku bitewnym okręty rzymskie miały przewagę, gdyż były zwrotniejsze dzięki napędowi wiosłowemu, a przestrzeń zatoki ograniczała jednostkom wenetyjskim manewry. Jednocześnie "Gdy barbarzyńcy spostrzegli, co się dzieje, że wiele okrętów zostało zdobytych i że nie mogą znaleźć żadnych środków zaradczych przeciw tej taktyce, poczęli szukać ratunku w ucieczce. I gdy zwróciwszy okręty chwycili wiatr, nastała nagle tak wielka cisza morska i spokój, że nie mogli ruszyć z miejsca. Przypadek ten był nader korzystny dla doprowadzenia zadania bojowego do końca: albowiem nasi zdobywali w pościgu poszczególne okręty wroga, tak że po bitwie, która toczyła się prawie od godziny czwartej (tj. między 9 a 10 rano) aż do zachodu słońca, tylko nieliczne z całego ich mnóstwa dotarły z nastaniem nocy do lądu".

Rezultaty

edytuj

Starcie morskie między flotami rzymską i wenetyjską skończyło się całkowitym zwycięstwem tej pierwszej. Stało się tak zarówno dzięki opracowanej przez rzymskich dowódców lepszej taktyce jak i dzięki czynnikom pogodowym. W chwili kiedy – widząc nadchodząca klęskę – dowódcy galijscy dali sygnał do odwrotu, ich okręty nie mogły wykonać manewru z powodu ciszy morskiej, która nagle nastała. Na pewno też błędem Wenetów i ich sprzymierzeńców, znających miejscowe warunki nawigacji, była decyzja stoczenia bitwy w zatoce, gdzie przewaga liczebna ich okrętów nie mogła być w pełni wykorzystana. Zwycięstwo Rzymian było całkowite, a flota powstańców uległa prawie całkowitej zagładzie.

Klęska skłoniła Wenetów do rozpoczęcia rokowań, które skończyły się dla nich tragicznie – cała starszyzna została zgładzona, a reszta plemienia została sprzedana w niewolę.

Przypisy

edytuj
  1. Wszystkie cytaty za: Cezar, VII,56nn
  2. Może bosaki?
  3. Markale, s.134

Bibliografia

edytuj

Bibliografia

edytuj

Opracowania

edytuj