Wesele. Powieśćpoemat Cypriana Kamila Norwida z 1847, będący być może refleksem jakiegoś współczesnego poecie wesela jego znajomych.

Wesele. Powieść
Ilustracja
Hebe. Antonio Canova. Ermitaż.
Autor

Cyprian Kamil Norwid

Typ utworu

poemat

Data powstania

1847

Wydanie oryginalne
Miejsce wydania

Warszawa-Kraków

Język

polski

Data wydania

1912

Wydawca

Zenon Przesmycki

O poemacie

edytuj

Po kilkumiesięcznym pobycie w Belgii, 6 lutego 1847 Norwid przybył do Rzymu, skąd w sierpniu na trzy dni (1-3 lub 2-4) sierpnia wybrał się do modnego kąpieliska w Bagni dni Lucca, które nazywano Włoską Szwajcarią. Pobyt we uzdrowisku poświęcił na wycieczki konne, korespondencję z przyjaciółmi oraz na skomponowanie od ręki „powieści” Wesele, będącej być może echem jakiegoś prawdziwego wesela jego znajomych[a][1].

Rękopis utworu przesłał poeta Janowi Koźmianowi cele wydrukowania w redagowanym przez niego Przeglądzie Poznańskim. Nie został jednak wówczas wydrukowany. Trafił do redakcyjnej teki i pozostał w niej mimo próśb Norwida o odesłanie mu rękopisu w związku z planowanym w 1858 wydaniem zbiorowym jego pism. Po śmierci Jana Koźmiana w 1877 autograf przeszedł w ręce jego brata Stanisława Egberta, a po jego zgonie (1885) w ręce wdowy po nim Felicji z Łempickich oraz córki Marii. W 1909 obydwie panie wypożyczyły go Zenonowi Przesmyckiemu, który przygotowywał wówczas zbiorowe wydanie pism Norwida. Dalsze losy rękopisu nie są znane. Drukiem poemat ukazał się w tomie A Pism Zebranych w 1912[1].

Poemat napisany trzynastozgłoskowcem, podzielony na dziesięć części, liczy sobie 147 wersów.

Treść

edytuj
 
Endymion i Selene. Ny Carlsberg. Glypotek w Kopenhadze.

Noc księżycowa. Szerokie schody wychodzą na ogród w kaskadach przeznaczony dla nietańczących. Wśród tańczących króluje w mirtowym wieńcu, piękna jak Hebe Canovy, panna młoda. Początek balu bywa różny, koniec zwykle komediowy lub tragiczny, gdy na salę wpada rycerz na koniu i porywa pannę młodą. Dziś to jednak rzadkość, raczej ktoś tam poczuje ból w oku albo napisze, że się narodził z rozumem światowym. O porwania trudno już nawet w arystokratycznej Anglii, więc dla wynagrodzenia wpada pod kryte bramy na ostatek powóz na kształt gromu i zabiera nowożeńców. Tymczasem goście tańczą, trzeba bowiem być wesołym, gdy rola czasów krwawo orze się bezpłodna. Biednym, chorym aniołom nie zgadywać co jest naprawdę bolesne a co wesołe. Wiec tańczą. Tymczasem mija północ, potem pierwsza i druga godzina nocna. Skrzypek się czasem zdrzemnie na chórze. Z chóru widać władanie Olimpu i panowanie śmiertelnych. Bogactwa państwa młodych równe. Imion te same zaszczyty. Pan młody jest piękny jak Endymion, we wszystkim mu do twarzy. Aż nadchodzi koniec balu: krzyki woźniców, tupot nóg, jękną skrzypce chowane do pudeł. Na nowożeńców czeka powóz, podróżny ołtarz, nuty, szereg tomów - mają rozweselić wiejskie życie - sami poczciwi znajomi: Gustaw, Maria Malczewskiego, Werter i Mazepa. …Trąbka zagrała pocztowa, / Podkowy brzękły - więcej nie słyszałem słowa[2].

  1. Zenon Przesmycki wyraził przypuszczenie, ze utwór został napisany z okazji ślubu Adama Potockiego z Katarzyną Branicką

Przypisy

edytuj
  1. a b Norwid 1971 ↓, s. 716-717.
  2. Norwid 1971 ↓, s. 7-15.

Bibliografia

edytuj
  • Cyprian Kamil Norwid: Pisma wszystkie. T. 3. Warszawa: Państwowy Instytut Wydawniczy, 1971.
  • Cyprian Kamil Norwid: Pisma wybrane. T. 2. Warszawa: Państwowy Instytut Wydawniczy, 1968.